Post fantastyczny cz.2 - Wszystkomający blog szydełkowy

poniedziałek, 12 maja 2014

Post fantastyczny cz.2

Dzisiaj kolejny, ostatni (na razie) post mało robótkowy.
Dla wszystkich chętnych poznania trochę fantasy kolejna część mojego rankingu, tym razem poświęcona zagranicznym autorom. Będzie trochę klasyki, trochę mainstreamu i jeden mój typ, raczej mało znany.
Jeszcze parę słów wyjaśnienia. W zestawieniu nie ma Pratchetta. Dlaczego? Jest to zbyt specyficzny autor, jedni go kochają, inni nienawidzą. Każdy musi sam ocenić, czy go lubi, czy nie. Nie ma również serii o Harrym Potterze. Książki o nim wpisały się już zdecydowanie w kanon fantasy, ale po pierwsze, każdy pewnie słyszał o nim lub oglądał film, a po drugie jest to dosyć specyficzna saga. Pierwsze tomy raczej dla dzieci, ostatnie raczej dla dorosłych.
Ale nie przedłużajmy.

1. J.R.R. Tolkien, "Władca Pierścieni" Klasyka, klasyki, ojciec współczesnej fantastyki. Bez "Władcy" nie byłoby Wiedźmina, nie byłoby filmów fantasy ani gier. To Tolkien stworzył pierwszy kompletny świat fantasy, pierwszy wykorzystał do takiego stopnia mityczne rasy elfów, krasnoludów i orków. To także przez niego rasy te stały się streotypowe: brodaci, nieokrzesani krasnoludowie, piękni, wiecznie młodzi elfowie, ludzie, których czas nastaje i którzy wypierają starsze rasy. Dodajmy do tego jeszcze, że Tolkien jako lingwista stworzył cały elfi język, w którym nawet pisał poezję (jeden z tych wierszy mój kolega w gimnazjum recytował na konkursie - w oryginale). Trzeba jednak zaznaczyć, że ze względu epickość Władcy, język też nie jest lekki. Jest sporo opisów przyrody, a bohaterowie są bardzo wyraziści i świetnie zostały opisane ich osobowości. Zapewne większość z Was widziała film i muszę przyznać, że świetnie oddaje klimat książki. Chociaż, wiadomo został nieco okrojony.
Jeśli jesteś ciekawy, jak się ma oryginał do adaptacji filmowej, lubisz epickie bitwy, wyraziste postacie i nie potrzebujesz wątku miłosnego, by książka Cię wciągnęła, ta powieść jest dla Ciebie.






2. George R.R. Martin, Saga "Pieśń Lodu i Ognia" Czyli popularna "Gra o Tron". Jeśli nie widzieliście serialu, to na pewno chociaż o nim słyszeliście. Co tu dużo mówić: ręka, noga, mózg na ścianie, każdy z każdym, w każdej możliwej kombinacji. I nie ma co się przywiązywać do bohaterów... zdecydowanie. Ale to Ci, co oglądają serial pewnie już wiedzą. Trzeba zaznaczyć, że przy produkcji HBO współpracuje sam Martin i to on ma wpływa na zmiany fabuły. Ci co czytali całą serię i oglądają serial mogą się teraz bawić w "znajdź 10 różnic". W ogóle to z Martina niezły troll jest. Normalnie, to książka spoiluje (czyli zdradza akcję) serial... a tutaj od 4 sezonu serial zaczyna spoilować książkę... Jeśli komuś podobał się serial, zachęcam do sięgnięcia po książkę chociażby ze względu na język i pominięte/zmienione wątki. Przy takiej mnogości bohaterów, z których każdy jest ważny i główny, łatwo znaleźć kogoś, kogo się polubi lub znienawidzi. Przy czym należy pamiętać: Valar morghulis - Wszyscy muszą umrzeć. Książka i autor mają poważny minus - saga nie jest skończona, a biorąc pod uwagę tempo Martina to albo serial wyprzedzi powieść, albo sam autor umrze...
Jeśli nie straszne Ci różne kombinacje łóżkowe, lubisz karłów i spłacać swoje długi, uwielbiasz zwroty akcji, piękne kobiety, huczne wesela - ta książka jest dla Ciebie.
A, są smoki!


3. Patrick Rothfuss, "Kroniki królobójcy" Kolejna nie skończona jeszcze powieść. Cudowna! Osobiście mam słabość do książek, gdzie ktoś odkrywa swoje umiejętności lub się ich po prostu uczy. "Kroniki..." w pierwszej i drugiej części właśnie o nauce i poznawaniu siebie opowiadają. Bohaterem jest Kvothe, którego poznajemy jako już dorosłego karczmarza, który skrywa swoją prawdziwą tożsamość przed światem. Przyczynę takiego stanu rzeczy poznajemy z jego opowiadań, od czasu dzieciństwa spędzonych wśród wędrownego ludu pogardzanego przez innych, gdzie nauczył się śpiewać i grać na lutni, poprzez samotny wiek wczesnomłodzieńczy spędzony na ulicach miasta, aż po naukę w Arkanach, uniwersytecie, gdzie poznaje różne tajniki tego, co można nazwać magią. Do tego cały czas przewija się wątek Chandrian, niemal mitycznej grupy siejącej zło. Niestety, nie umiem w pełni oddać wspaniałości tej książki... Może nie mam w niej tyle baraszkowania, czy krwi, co w "Grze o tron", jednak dla mnie stoi ona ciut wyżej niż powieść Martina.
Jeśli zatem lubisz powieści w stylu Harrego Pottera, ale dla dorosłych, chcesz poznać alternatywne sposoby czarowania, lubisz porywające historie, ta książka jest dla Ciebie.


4. Trudi Canavan "Trylogia Czarnego Maga" To już taka bardziej babska powieść według mnie. Nie żeby było przez to jakoś gorsza, ale wydaje mi się, że bardziej podpasuje kobietom, niż facetom. Akcja rozgrywa się głównie w Kyralii, krainie, gdzie umiejętności magiczne przypisuje się tylko osobom z Domów. Główną bohaterką jest jednak Sonea, dziewczyna ze slumsów, która przypadkowo odkrywa, że ma naturalny Dar. Magowie z Gildii postanawiają ją znaleźć i dla jej własnego dobra wyszkolić. Zaczyna się pościg za nią. Kolejne rozdziały to już jej pobyt w Gildii, nauka magii, a ostatecznie walka z Sachaką, siedliskiem zła, gdzie praktykuje się czarną magię. Nie będę ukrywać, że książka jest lekko tendencyjna, jest wyraźny podział na dobrych i złych, którzy czasem okazują się nie tacy źli. Ot, takie czytadełko, ale całkiem przyjemne.
Jeśli zatem lubisz historie miłosne (a jest bardzo wyraźny i ważny wątek miłosny, którego nie chcę zdradzać), szukasz lektury łatwej prostej i przyjemnej, to ta książka jest dla Ciebie.


5. Robin Hobb, "Kupcy i ich żywostatki" A to powieść z całkiem innej beczki. Nie mamy tutaj typowej magii, ale są smoki (w różnych fazach rozwoju). Głównymi obiektami magicznymi są właśnie żywostatki, żaglowce wykonane z czardrzewa, które po śmierci kolejnych swoich kapitanów ożywają i nabierają własnej osobowości. Opowieść dotyczy w głównej mierze jednej rodziny kupieckiej, ale przeplatają się z nią inne ważne wątki, które w pewnym momencie łączą się ze sobą. Pierwsze strony były dla mnie ciężki do przebrnięcia, ale z każdym rozdziałem coraz bardziej się wciągałam, byłam coraz ciekawsza tego, co się wydarzy Althei i Vivacii.
Jeśli lubisz powieści podróżnicze i awanturnicze, chcesz czegoś oryginalnego, niestraszne Ci sztormy i piraci, ta powieść jest dla Ciebie.


6. Olga Gromyko, "Wiedźma" Tym razem coś zza naszej wschodniej granicy. Olga Gromyko jest białoruską pisarką i widać, że ma słowiańską fantazję. Jej seria o Wiedźmie W.Rednej szturmem podbiła moje serce. Lekka, zabawna literatura, wyśmiewająca popkulturę (odwołania do "Zmierzchu" i tamtejszych wampirów). Redna jako świeżo upieczona wiedźma z dyplomem zostaje wysłana na bardzo ważną misję dyplomatyczną i naukową do Wampirów, a tam to już same cuda się dzieją, bo nie ma ona ani wstydu, ani kompleksów. Za to ma tupet i to wielki. Chyba nie ma osoby, która by nie pokochała W.Rednej. Jedynie jest poważny problem, żeby dostać całą serię, nawet w bibliotekach jest z tym ciężko...
Jeśli lubisz twarde babki z jajami (nie z brodami!), śmiać się do rozpuku i uważasz, że porządny wampir jednak nie powinien iskrzeć w słońcu... ta książka jest dla Ciebie.


To moje główne typy jeśli chodzi o zagraniczne fantasy. Oczywiście tych które mi się podobały było sporo więcej, ale te wydaje mi się, że mogą najbardziej innym przypaść do gustu. Mam nadzieję, że coś znajdziecie dla siebie ;)
Dzięki za odwiedziny i komentarze.

4 komentarze:

  1. Rozczarowałaś mnie. Bez Pottera? Jak mogłaś... :P
    Ale plus za Pieśń lodu i ognia :) I za Tolkiena. Cykl o królobójcy czytałam, ale jakoś mnie nie porwał... Wolę horrory generalnie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale wspomniałam o Potterze na samym wstępie ;p
      Bez Tolkiena takie zestawienie nie mogło się obejść, podobnie bez Martina ;)
      A co Ci nie podpasowało w Kronikach Królobójcy? Mnie od pierwszych stron wciągnęło i nie mogę się doczekać kontynuacji ;)

      Usuń
    2. Ogólnie jakoś mi nie leży. Nie wciągnęłam się.

      Usuń
  2. Z tego wszystkiego czytałam tylko Tolkiena. Dla mnie klasykiem jest również Świat Czarownic Andre Norton, który kompletowałam bez mała 10 lat :) I Amber Rogera Żelaznego. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń