Wspólne dzierganie i czytanie - Dziecko dla odważnych - Wszystkomający blog szydełkowy

środa, 26 marca 2014

Wspólne dzierganie i czytanie - Dziecko dla odważnych

I kolejny tydzień za nami ;) Bo w zasadzie teraz czas odmierzam od środy do środy^^
"Kosiarz" skończony, na razie to chyba najlepsza książka Pratchetta dla mnie, ale że to płodny pisarz jest i wiele jeszcze jego książek przede mną to nie będę się zbytnio przyzwyczajać do tej myśli ;)
A w tym tygodniu... Zacznijmy od robótek. Jajka skończone, dużo jajek... Bo ostatecznie wyszło ich 70... Na najbliższy czas mam ich dość. W związku z zakończeniem pisankowego procederu wróciłam do robótek dyżurnych, czyli niekończącego się swetra, który ze względu na jajca nie posunął się chyba nawet o milimetr i do komina, którego trochę przybyło, bo dziergam go też w tramwaju.
A czytelniczo... Chyba Was zaskoczę, bo to nie dość, że nie fantasy (chociaż dla mnie to trochę i tak jeszcze czarna magia), nawet trudno stwierdzić, czy to beletrystyka...
Czytam "Dziecko dla odważnych. Poradnik dla początkujących" Leszka K. Talko. Jest to swego rodzaju poradnik dla młodych rodziców. I uprzedzając potencjalne pytania... nie, nie spodziewam się w najbliższym czasie dziecka, w każdym razie nic o tym nie wiem ;)
Nie wiem, czy kojarzycie w ogóle autora. Parę lat temu wraz z żoną pisał felietony do Gazety Telewizyjnej, dodatku do Gazety Wyborczej. To była w zasadzie jedyna rzecz, którą tam czytałam, nie jakieś recenzje filmów, czy wywiady z gwiazdami, tylko te felietony. Pisane w sposób lekki, bardzo żartobliwie opowiadały o sprawach codziennych.
I teraz Talkowie wrócili w wielkim stylu ze zbiorem rad dla młodych rodziców, a może nawet bardziej dla przyszłych rodziców. Nie są to nudne porady w stylu: kiedy dziecko płacze, nakarm, przewiń, przytul. O nie, podpierają się historiami z ich życia, najpierw z Pitulem, a później z Kudłatą. Książka jest podzielona na krótkie rozdziały, które w sposób zabawny pokazują problemy, z jakimi na co dzień spotykają się rodzice i w jaki sposób je rozwiązywali - najczęściej dokładnie w sposób odwrotny niż w poradnikach. Każdy z tych rozdziałów ma swój tytuł, na widok którego człowiek już się uśmiecha (np.: Jak wypoczywać z dzieckiem, czyli zajmij go czymś, a my pryskamy, Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały, czyli co zrobić z dużą kurwą?, Poznaj moich rodziców, czyli jak pozbyć się dzieci na weekend).
Dla kogo to książka? Hmmm... chyba dla każdego. Dla rodziców, którzy już swoje pociechy odchowali, żeby mogli się uśmiechnąć i powiedzieć: też tak mieliśmy, dla przyszłych i młodych rodziców, żeby mogli pomyśleć: o Boże, to nie będzie tak lekko, jak piszą w poradnikach?! i dla tych, co dzieci dopiero planują, ku przestrodze ;)
Jeszcze kronikarskim obowiązkiem wstawiam zdjęcie z fatalnie przekłamanymi kolorami...
I na koniec jeszcze jedna ważna rzecz, o której ciągle zapominam.
December, z bloga takosan.pl założyła KATALOG blogów rękodzielniczych. Zachęcam do dodawania się, będzie nam łatwiej się znaleźć w sieci ;)

21 komentarzy:

  1. U Pratchetta trzeba wybrać swoją dziedzinę, bo on oferuje różne - ekonomię, zabobony, śmierć, co kto chce. Mój pierwszy Pratchett to był właśnie Kosiarz, jego szukanie pracy w swoim fachu cudne, podobnie jak kupowanie diamentów, ale najbardziej lubię czarownice, czyli Wyprawę czarownic na przykład. Autor musiał mieć na pieńku z jakąś ciotką. :)
    natomiast w kwestii dzieci polecam cykl "Jak mówić, żeby dzieci nas słuchały" - bardzo dobra rzecz, jak osobiście nie przepadam za amerykanskimi poradnikami, tak ten dla mnie był odkrywczy i przy tym ciekawy i dowcipny. No i ma obrazki.
    Robótki bardzo prześliczne, mnie szydełko nieco przerasta, ale mam w planie nauki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W sumie to chyba w Pratch-*cie najbardziej mnie bawi Śmierć i cały Uniwersytet^^ Z wiedźmami chyba dopiero jedną książkę przeczytałam, więc jeszcze wszystko przede mną ;)

      Usuń
  2. Natchnęłaś mnie do zapoznania się z tą książką. Felietony Talki co miesiąc ukazują się w Twoim Stylu i tam też to jest jedyna część na bank nadająca się do czytania.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, to nawet nie wiedziałam, że przez dla Twojego Stylu ;) Jak mi kiedyś w ręce wpadnie to poczytam :)

      Usuń
  3. Ja jestem zawiedziona , że nie pokazałaś tych jajcarskich 70 sztuk, to byłby widok! a na poważnie to gratuluję zacięcia i szczerze podziwiam:) Książki niestety nie czytałam ,chociaż znam, masz pewnie niezły ubaw czytając ją? Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jajców nie ma, bo będzie na nie osobny post (żeby nie wyszło, że piszę tylko w środy^^).
      A książka faktycznie jest zabawna i pokazuje rodzicielstwo też od tej mniej różowej strony. Chociaż czasem aż chce się powiedzieć: nie... to niemożliwe, że jest tak strasznie... ;p

      Usuń
  4. Ciekawy dobór lektury ;)
    Udało Ci się bardzo dużo jajek wyszydełkować. Tylko gdzie jakieś zdjęcie? Nie każ nam czekać do kolejnej środy! (Wczoraj mi się wydawało, że jest środa, i do samego wieczora zaglądałam do Ciebie i zastanawiałam się, czemu jeszcze nic nie napisałaś... :P).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lektura wybrana ze względu na ciążę siostry^^
      A jajka będą w kolejnym, nie środowym poście ;)

      Usuń
  5. W taka pogode zdjecia sa troche przeklamane (kolorystycznie) - u mnie tez. Fajnie to napisalas na wesolo, ze ksiazka ku przestrodze (bo cos w tym jest), ale z dziecmi to juz nie to samo co przed. Ale warto, choc czasami gdy wszystkie placza na raz chcialoby sie wyjsc z siebie i stanac obok. ALe sie nie da. Pozdrawiam. Mam nadzieje, ze ksiazka nie zniechecila Cie do posiadania dzieci. Pozdrawiam hardaska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedna książka nic nie zmieni w mojej chęci posiadania dzieci ;) Wiem doskonale, że wychowanie małego brzdąca to nie takie hop siup :)

      Usuń
  6. 70 jejek !!! szczena mi opadła...
    Pratchet to nie moja bajka ale felietony pana Leszka tez uwielbiałam i chętnie przeczytam tą książkę - dzięki za podpowiedź :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Te jajeczka robi się bardzo szybko, więc to nie znowu taki wyczyn ;) Chyba, że bierzemy pod uwagę, że się nie zanudziłam na śmierć dziergając je ;p

      Usuń
  7. Zdaje się, że to nie jedyna ich książka bo są inne części Talków. I seria kryminałów Wiktora Hagena to też podobno Leszek Talko- polecam. Tak jak Ci pisałam Kosiarz to ukochana część moich dzieci. Ja śmierć lubię ale jak Sylwia lubię najbardziej czarownice. A jajka rzeczywiście mogłaś pokazać- takiej imponującej kolekcji to ja nie widziałam. Serdeczności.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O proszę, o Hagenie nie wiedziałam. Może faktycznie po jakiś kryminał czas sięgnąć ;)
      Obiecuję pokazać jajka :) (dobrze, że nie jestem facetem, bo nie zabrzmiałoby to dobrze...)

      Usuń
  8. Słyszałam o książce,koleżanka się nią zachwycała, zgadzam się z Wiolą B, że wielka szkoda, że nie dałaś zdjęcia tych 70 jaj.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będą zdjęcia ;)
      A książka jest świetna, pewnie jakbym miała własne dziecko jeszcze bardziej by mi się spodobała ;)

      Usuń
  9. ej!.a gdzie te pisanki? dlaczego nie pokazałaś? 70 sztuk... to dopiero wyczyn!

    ksiazkę opisałaś zachęcająco, że aż muszę ją dopisać do listy:)

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie chciałam Was jajcami zarzucać ;p Ale pojawią się na blogu :)

      Usuń
  10. O, będziesz na Dniach Fantastyki! Super, bo też planuję z rodziną przyjechać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, świetnie ;) To może się nawet spotkamy :) Może spróbujmy się jakoś zgadać, ale to już bliżej czerwca jak będzie :)

      Usuń
  11. Ja też chcę zobaczyć jajka w takiej ilości :D Będą też jakieś inne ozdoby wielkanocne? Szukam inspiracji :) Książka brzmi ciekawie, ale to całkowicie nie moje tematy. Życzę szybszego przyrostu robótek dyżurnych :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń