Kolejna środa u Maknety z książką i szydełkiem.
Niestety, bądź stety, kontynuuję dalej Malazańską Księgę Poległych, tym razem już siódmy tom "Wicher śmierci", część druga "Ekspedycja". Szczerze mówiąc trochę już tęsknię za zmianą uniewersum. W kolejce czeka już kolejny tom "Pomnika Cesarzowej Achai" i parę innych książek. Ale chcę najpierw skończyć ten cykl, bo mimo wszystko wciągnął mnie strasznie i czasem jest mi strasznie niemiło, że trzeba pracować, a nie czytać...
A na szydełku dzieje się dużo, aż za dużo... Mam z dzierganiem ostatnio straszny problem. Rozgrzebałam pełno robótek, mam kilka zaległych, które muszę w końcu skończyć lub zacząć, a mnie ciągnie do jeszcze czego innego. Ogólnie masakra. Ale przynajmniej skończyłam rękawiczki. Rychło w czas, akurat robi się cieplej... A ponieważ temperatura oscyluje już w granicach 10 stopni, to jest to idealny czas, żeby zrobić sobie szalik (to białe). A co! Oczywiście do kompletu z rękawiczkami i czapką. Oprócz szalika dziergam buciki-nagrody dla koleżanek siostry. Temat z listopada? Ładna obsuwa, prawda? Ale zawsze coś ważniejszego było. Połowa pierwszej pary jest skończona (to niebieskie na zdjęciu). Jeszcze 4,5... Kolejna sprawa to szal, który zaczęłam dawno, jakoś rok temu i stwierdziłam, że trzeba chociaż dziennie jeden rząd zrobić, bo nigdy go nie skończę. To to takie zielone. I jest jeszcze nie zaczęty różowo-granatowy kapelusz dla Emilki. A chciałabym go jak najszybciej skończyć, żeby Mała mogła poszpanować na spacerach ;) A w kolejce jeszcze bluzka, szal na ślub koleżanki, z dwa kocyki, skarpety dla mojego Wielkostopego, chusta, jakiś sweterek dla mnie... roku mi nie starczy, jak dalej będę tak wolno dziergać...
Na szczęście w piątek jest zaćmienie słońca, a to znaczy, że napewno zajdą zmiany! Może doba będzie dłuższa?^^
Dzięki za wszystkie odwiedziny i komentarze :)
Niestety, bądź stety, kontynuuję dalej Malazańską Księgę Poległych, tym razem już siódmy tom "Wicher śmierci", część druga "Ekspedycja". Szczerze mówiąc trochę już tęsknię za zmianą uniewersum. W kolejce czeka już kolejny tom "Pomnika Cesarzowej Achai" i parę innych książek. Ale chcę najpierw skończyć ten cykl, bo mimo wszystko wciągnął mnie strasznie i czasem jest mi strasznie niemiło, że trzeba pracować, a nie czytać...
A na szydełku dzieje się dużo, aż za dużo... Mam z dzierganiem ostatnio straszny problem. Rozgrzebałam pełno robótek, mam kilka zaległych, które muszę w końcu skończyć lub zacząć, a mnie ciągnie do jeszcze czego innego. Ogólnie masakra. Ale przynajmniej skończyłam rękawiczki. Rychło w czas, akurat robi się cieplej... A ponieważ temperatura oscyluje już w granicach 10 stopni, to jest to idealny czas, żeby zrobić sobie szalik (to białe). A co! Oczywiście do kompletu z rękawiczkami i czapką. Oprócz szalika dziergam buciki-nagrody dla koleżanek siostry. Temat z listopada? Ładna obsuwa, prawda? Ale zawsze coś ważniejszego było. Połowa pierwszej pary jest skończona (to niebieskie na zdjęciu). Jeszcze 4,5... Kolejna sprawa to szal, który zaczęłam dawno, jakoś rok temu i stwierdziłam, że trzeba chociaż dziennie jeden rząd zrobić, bo nigdy go nie skończę. To to takie zielone. I jest jeszcze nie zaczęty różowo-granatowy kapelusz dla Emilki. A chciałabym go jak najszybciej skończyć, żeby Mała mogła poszpanować na spacerach ;) A w kolejce jeszcze bluzka, szal na ślub koleżanki, z dwa kocyki, skarpety dla mojego Wielkostopego, chusta, jakiś sweterek dla mnie... roku mi nie starczy, jak dalej będę tak wolno dziergać...
Na szczęście w piątek jest zaćmienie słońca, a to znaczy, że napewno zajdą zmiany! Może doba będzie dłuższa?^^
Dzięki za wszystkie odwiedziny i komentarze :)