Ale pretensje mogę mieć tylko do siebie. Dzisiejszą ozdobę miałam gotową już dużo wcześniej, ale robienie zdjęć i pisanie posta zostawiłam na później... Jak widać trochę bardzo później, więc za oknami jest już ciemno, a światło w mieszkaniu mamy, no cóż... słabe (według domowego elektryka jest wystarczające... ale on jest nietoperzem i światło go zabija, znaczy programistą, ale to prawie to samo...). Dodatkowo wypuściłam nasze dwa puszyste potwory, żeby pobiegały.
Zapomniałam tylko o jednym. Nasze szynszyle to jakaś krzyżówka ze sroką i kradną wszystko, co błyszczące. Gdy więc już sobie ustawiłam bombkę i wyostrzyłam kadr, znikąd pojawiała się Pusia, która chwytała ozdobę i uciekała za łóżko. I tak trzy razy.
Ale w końcu się udało, o to moja bombka, prosta i ażurowa:
A jak Wasze przygotowania ozdób? Zapraszam do podzielenia się swoimi pracami :)
Piękna w swojej prostocie:) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńSkromna ale ładna:)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńCudna jest. Prosta i urocza. U mnie na blogu wpis z opóźnieniem, niestety czasu zabrakło.
OdpowiedzUsuńWażne, że się udało ;) Cieszę się, że ciągle mi towarzyszysz :)
Usuń