DKN #2 - wywiad z Amanitą - Wszystkomający blog szydełkowy

czwartek, 9 lutego 2017

DKN #2 - wywiad z Amanitą

Dzisiaj mam przyjemność zaprezentować Wam wywiad z Amanitą z Amanitaland.



Na jej blog trafiłam dzięki Wspólnemu Dzierganiu i Czytaniu. Zajrzałam i przepadłam! U Amanity wręcz czuć zapach runa leśnego. Nie wiem, jak ona to robi, ale wszystkie jej projekty kojarzą mi się z lasem – piękne chusty, czapki, swetry.

Wszystkie zdjęcia pochodzą z bloga amanitaland.blogspot.com i są własnością Amanity. 

Kim jest Amanita? Sama o sobie pisze: „Kociara uzależniona od herbaty, włóczek i dziergania”. Ci, co śledzą ją na Instagramie, wiedzą, że przeniosła określenie „kocia mama” na wyższy poziom. Bo stała się mamą sfinksa! Kot idealny dla dziewiarki, bo jak można pozwolić takiemu golaskowi chodzić bez sweterka? Cóż jeszcze mogę napisać – młoda, niezwykle zdolna dziewczyna. Koniecznie do niej wpadnijcie! I nie zapomnijcie zajrzeć też na ravelry.



1. Jak długo dziergasz? Od czego się zaczęło?

Ciężko powiedzieć, co zapoczątkowało u mnie dzierganie. Od małego byłam bardziej artystyczną duszą i kręciło mnie wszystko, co ręcznie robione. W szkole miałam jedynie szydełkowe łańcuszki i jakiś początek serwetki. Ale za druty chwyciłam dopiero jakieś 12 lat temu. Sama już nie pamiętam skąd wzięła się myśl o włóczkach. Mama na moją prośbę pokazała mi oczka prawe i lewe, a wciągnęło mnie na tyle, że chłonęłam potem wszystko sama z internetu. Robiłam raczej proste dodatki, aż do roku 2011, w którym odkryłam stronę Ravelry - przepadłam.
Typowo nałogowo zajmuję się tym od ok. 3-4 lat.



2. Kiedy przestało Ci wystarczać odtwarzanie pomysłów i zaczęłaś tworzyć własne wzory?

Odkąd pamiętam wolałam dziergać wg. własnego pomysłu. W całej tej zabawie jedną z najważniejszych dla mnie rzeczy jest to, że mogę stworzyć coś, co będę miała tylko ja. Jedyne, niepowtarzalne, idealnie dopasowane i zupełnie 'moje' dzieło. Coś czego nigdy nie spotkam w sklepie albo nie zobaczę na kimś innym. Dziergadeł prosto ze wzorów mam więc mało, obecnie coś koło kilkunastu sztuk na cały mój 'dorobek' dziewiarski. 

3. Kiedy pojawił się pomysł, żeby zacząć się dzielić wzorami? Kiedy stwierdziłaś, że można je sprzedawać?

Mój pierwszy w życiu sweter "Ynis Avalach" też zaprojektowałam sama. Chciałam mieć w nim wszystko co podobało mi się w kilku innych projektach naraz. Do tego każda użyta w nim technika była dla mnie zupełną nowością. Po pokazaniu zdjęć dostałam tyle miłych słów i pytań o wzór, że skusiłam się na próbę rozpisania go... i tak zostało. :) Do dziś pamiętam to uczucie kiedy zobaczyłam pierwsze zdjęcie robótki w trakcie testowania: radość aż serce tańczy i ta myśl "o rety, to wychodzi idealnie, wszystko działa". Duma mnie rozpierała. Myślę, że to bardzo mocno zaważyło na decyzji projektowania i pisania wzorów - te emocje, kiedy widzi się swoje nowe "dziecko". Fascynujące jest dla mnie to, jak wiele wersji o najróżniejszych charakterach może powstać z tego samego wzoru. Inna włóczka, inny dobór kolorów, a gotowa wersja jest tak szalenie inna (nadal fantastyczna a czasami nawet... lepsza od pierwowzoru). Nadal nie mogę się tym nacieszyć.

Co do drugiego pytania: Kiedy doświadczyłam, ile to tak naprawdę kosztuje wiedzy, przeliczeń, rozmyślań i czasu... i to nie tylko mojego. Ja zaczęłam z grubej rury: na pierwszy ogień poszedł właśnie sweter, więc kosztowało to dosłownie miesiące żmudnej i ciężkiej pracy. Nie zapominajmy o ogromnie pomocnych i uczynnych testerkach (i ukłony dla fotografa).


4. Skąd bierzesz pomysły na nowe projekty? Jak wygląda proces samego wymyślania?

Mam w sercu swój pewien styl, mocno pokręcony, który łączy wiele, wiele innych i do tego skrajnych. W dzianinie uwielbiam rustykalne tekstury, magiczne i mięsiste warkocze, albo delikatne i romantyczne ażury... ale czasami potrzebuję czegoś nowoczesnego i minimalistycznego. Zawsze jednak inspiruje mnie muzyka i natura. Czasami zapatrzę się na drzewo, spadający liść, a innym razem zupełnie zmieniam nastrój poprzez nowe utwory, które tworzą mi w głowie pewnie wizje. Zdarza się, że nagle przychodzi mi pomysł, który widzę od A do Z.
Bywa też tak, że siadam i zaczynam. Nie wiem wtedy nic więcej poza tym, że dziergam np. czapkę, albo chustę. I wszystko płynie samo, włóczka pokazuje mi to czego chce. Czysta improwizacja. I tak pracuje mi się najlepiej.



5. Jak wygląda proces tworzenia wzoru? Jak długo trwa?

U mnie zawsze najpierw jest dzierganie (same wiemy ile to trwa... a doliczmy częste prucie i zmiany koncepcji). Szczerze mówiąc tworzę to, czego akurat potrzebuję (wiecznie brakuje mi swetrów) i co mi się podoba. Każda z moich rzeczy jest później przeze mnie noszona, dlatego to musi być coś, co zrobię dla siebie, a nie tylko dla wzoru. Zazwyczaj nie pokazuję szczegółowo tego nad czym pracuję, ale to głownie ze względu, że prawie za każdym razem zwyczajnie 'zapeszałam'. Wtedy wszystko szło do pudła, albo momentalnie do sprucia. Jeśli jestem z czegoś zadowolona, to siadam i spisuję.
Staram się, by w każdym wzorze z ażurem/warkoczami pojawił się dokładny schemat - jeśli jest to jakaś chusta ze zmienną ilością oczek, to trzeba to wszystko w nim ładnie uwzględnić. Potem dochodzą przeliczenia... najgorsza część! aj!, testowanie, a jeśli potem wszystko jest dobrze to dopieszczam wzór graficzne i leci do ludzi. Trzeba pamiętać ciągle o tym, aby wzór był jasny, prosty i jak najbardziej czytelny. Mogą po niego sięgnąć osoby zupełnie początkujące i chodzi o to, aby tylko przy pomocy danego wzoru mogli wydziergać go od A do Z bez najmniejszych problemów. To, co dla nas jest już oczywiste i mamy to zakodowane, dla kogo innego może być zupełną nowością. Czasu pochłania to dużo, wszystko poza samym dzierganiem zajmuje mi od kilku tygodni - przy czapce, nawet do kilku miesięcy - dla swetra.



6. Ile osób zazwyczaj testuje wzór? Jak długo trwa testowanie?

Przy chustach może to być jedynie kilka osób. Ale do swetrów rozsądnie jest znaleźć min. 2-3 osoby na każdy rozmiar. Mimo tego samego rozmiaru figury są różne. Zwykle u mnie jest to ok. kilkunastu osób na wzór swetra.
Samo zbieranie chętnych do testowania potrafi zająć kilka dni. A właściwe testowanie zajmuje od ok. 2 tyg. na czapkę do min. 6-8 tyg. na sweter. Chusta znajdzie się gdzieś pomiędzy. Wszystko zależy też oczywiście od rozmiaru i stopnia skomplikowania samego wzoru.  Bywa, że wyjdą w trakcie jakieś błędy, nad którymi trzeba się dłużej pogłowić, albo życie zaskoczy i testerzy (lub ja) będą potrzebować jeszcze więcej czasu. Przez ten cały okres przydałoby się nadzorować wszelkie postępy i czuwać nad wszystkim. Na bieżąco wprowadzać poprawki, rozsyłać ponownie, pilnować, czy każdy dostał nową wersję, czy się zgadza. Po upływie terminu sama potrzebuję jeszcze kilku dni na dopracowanie finalnej wersji, a czasem powtórzenie zdjęć.

7. Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie wzoru do publikacji – obróbka graficzna, zdjęcia, edycja tekstu?

Pisanie samego tekstu to kwestia kilku/nastu godzin. Co innego jeśli chodzi o uzupełnianie go o liczby dla innych rozmiarów niż mój... to jest dla mnie nie do oszacowania. Myślę, że śmiało mogę napisać o dniach. Pamiętam jak nie zgadzała mi się kiedyś jedna rzecz i łudziłam się, że przeliczę to maksymalnie w 1 godzinę... a skończyło się na 8 h. Warto dodać, że bywa tak iż w trakcie testowania trzeba dokonać ponownych obliczeń, poprawek. Obróbka graficzna zajmuje mi już nie tak dużo czasu jak liczby, ale swoje też trzeba 'odsiedzieć' - tu ucieka, tu coś znika, to za małe/ za duże, albo nieczytelne. Śmiało mogę tutaj podać kolejne kilka godzin. Sama sesja zdjęciowa wypada różnie - od spontanicznych 20 minut do nawet 2 godzin. Gorsze jest wieczne czekanie na wolny czas [musimy zgrać czas mój i 'osobistego fotografa') i dzienne światło. Obróbka to średnio kilka godzin przy kilku/nastu zdjęciach.
*kilka - dla mnie tutaj to minimum 4 godziny.


8. Obiektywnie: czy uważasz, że ceny wzorów dostępnych na ravelry są odpowiednie?

Wydaje mi się, że tak. Ravelry to istna kopalnia wzorów i można znaleźć ceny bardzo różne. Do tego często zdarzają się spore obniżki i akcje promocyjne.



9. Co sądzisz o kradzieży wzorów – gdy jedna osoba w sposób legalny nabywa Twoją pracę i udostępnia ją za darmo innym? 

Bardzo mi się to nie podoba. Uważam, że jest to brak poszanowania czyjejś pracy i włożonego trudu. Jest mi zwyczajnie przykro. To tak jakby pójść do księgarni i wziąć sobie za darmo książkę - coś nad czym cały zespół spędził niezliczone godziny, a sam autor nawet lata. To praca, jak każda inna, a w przypadku coraz większej ilości projektantów jest to ich główne źródło dochodu. Robią to zawodowo, dzień w dzień (i w noce). A przecież każdy musi płacić podatki, rachunki i mieć co zjeść. To jakby kazać ludziom pracować za darmo - idziesz np. do biura/szpitala/sklepu na min. 8 godzin, dojeżdżasz kolejne dwie, a masz z tego nic. Bo czemu nie.
To naprawdę nie są ogromne pieniądze (wzory można kupić już od kilku zł i zwykle nie więcej niż 40 zł) i można je pomału odłożyć. Kupując na Ravelry dodatkowo mamy taką opcję, że w razie jakichkolwiek poprawek dostajemy automatycznie każdą nową wersję. 


I jeszcze dodatkowa uwaga od Amanity:

Ogólnie rzecz biorąc nigdy nie liczyłam dokładnie, ile fizycznie spędzam nad tym czasu. Przyznam, że byłoby to dla mnie niemalże niewykonalne. Z racji tego, że pracuję normalnie na etacie, to na wszelkie projektowanie i dzierganie poświęcam swój wolny czas.
Nie wiem co więcej mogłabym napisać, bo np. czasami 1 wzór sprzedaje się znośnie, gdy drugi dosłownie kilka razy na rok albo nawet mnie. A czasu i serca poświęca się tyle samo. Potem jest sprawa komentarzy "czemu nie po polsku, tłumaczenie to chwila" itd. itd. Ale to już zupełnie inna kwestia. Tak samo jak testowanie.

Dziękuję pięknie Amanicie, że zechciała się z nami podzielić swoimi przemyśleniami. Sama jestem pod wielkim wrażeniem, ile godzin poświęca na przygotowanie wzorów.

10 komentarzy:

  1. Piękny post Olu! Jestem wrogiem kradzieży wzorów z internetu. Nie powiem, czasem pokusa jest wielka, ale tej pokusie potrafię się oprzeć.
    Cudowny opis Amanity, jej tajne konszachty z naturą widać gołym okiem w pracach :) biegnę oglądać :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Koniecznie do niej wpadnij! Zawsze z niecierpliwością czekam na jej wpisy i te bajeczne zdjęcia :)

      Usuń
  2. Miło czytało się ten wywiad :) Byłam już wielokrotnie na stronie Amanity, ale jeszcze raz z przyjemnością tam zajrzałam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Podziwiam takie osoby jak Amanita. Wiem ile serca, pracy, a nawet samopoczucia trzeba włożyć żeby cokolwiek wyczarować. Super wywiad, nie liczę na cuda, że nagle wszyscy przestaną robić to czego nie powinni, ale może chociaż jedną osobę ruszy;) Trzymam kciuki i wypatruję kolejnych odsłon "Dziergam-NIE KRADNĘ"
    Pozdrawiam;D
    ~kira

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję Kira, dużo dla mnie znaczą takie miłe komentarze, od razu chce się działać dalej :)

      Usuń
  4. Amanita jest chyba moją ulubioną dziewiarką, nie tylko polską :) Cuda tworzy, istne cuda. Właśnie kończę pierwszy sweterek z jej projektu i chyba zaczynam zasadzać się na zakup kolejnego ;)
    Jeśli zaś chodzi o kradzież wzorów - tak wiele jest przecież tych udostępnianych całkowicie za darmo. I w wielu przypadkach to, że są darmowe nie oznacza wcale, że są gorsze i nieładne. Wystarczy wejść na stronę dropsa żeby przepaść - po co więc kraść :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Piękne rzeczy tworzy, prawda? :)
      A co darmowych wzorów, czasem jak na Ravelry wchodzę na bezpłatne wzory, to się strasznie dziwię, jak to możliwe, że ktoś za takie cudo nic nie chce? Więc naprawdę, można spokojnie znaleźć zastępstwo dla czegoś, co jest płatne.
      A jak już zakochałaś się na amen w jakimś wzorze, to raczej nie powinno być problemem odłożenie tych dwudziestukilku złotych...

      Usuń
  5. Ogromnie, ogromnie dziękuję za wywiad. :) Czuję się zaszczycona i niejako zawstydzona.
    Tak naprawdę temat jest bardzo poważny, ale jednocześnie ciekawy - tak dumam sobie czasem jak to osoba z tej drugiej strony sobie myśli. Ogólnie bardzo mało się mówi/pisze o tym jak to wygląda i ile pochłania czasu, a potem do dziewiarek padają te słynne teksty "zrobisz mi?, "co tak drogo?" itd. itd.
    Ale same to pewnie wiece. ;)

    Było mi bardzo miło dać od siebie tę mini cegięłkę, która być może zmieni cokolwiek (mam nadzieję, że na lepsze) w naszym rękodzielniczym światku, chociażby o te 0,01% - bo to już coś.

    ps. zawstydzacie mnie tymi komplementami <3 dziękuję!

    Pozdrawiam wełniście!

    OdpowiedzUsuń