Dzisiaj zapraszam
Was na spotkanie z Moniką Miszczuk. Do tej pory publikowałam
wywiady z dziewczynami, które projektują rzeczy na druty. Dzisiaj
odmiana. Monika tworzy piękne wzory na szydełkowe zabawki. Przyznam
szczerze, gdyby nie ta akcja pewnie bym jej nie poznała… Jakoś
żyłam w przeświadczeniu, że większość szydełkowych wzorów
tworzą osoby z zagranicy. A tu taka niespodzianka!
Monika jest autorką
pięknych prac przeznaczonych głównie na maluchów, ale jestem
pewna, że wielu z nas samo chciałoby wejść z posiadanie
przeuroczej syrenki, baranka, czy po prostu misia? Koniecznie
zajrzyjcie na jej fanpage - pełen pięknych zdjęć i opisów
(często bardzo zabawnych) zabawek, które tworzy.
Jak sama o sobie
pisze – jej zabawki mają przynosić szczęście i radość nam i
naszym bliskim. I wiecie co? Patrząc na nie, jestem pewna, że nie
może być inaczej!
Zapraszam do czytania :)
Wszystkie zdjęcia w tym wpisie należą do Moniki Miszczuk, nie można ich kopiować bez zgody autorki.
1. Jak długo
dziergasz? Od czego się zaczęło?
Odkąd sięgam pamięcia... Jeszcze nim zaczęłam chodzić do szkoły
moje misie i lalki miały szydełkowe szaliki. Druty mnie nie
interesowały.. Ciągle gubiłam gdzieś oczka.. ale szydełko... to
było to... Myślę.., Nie!!! Jestem przekonana, że
odziedziczyłam to po mamie.. Na pewno jest jakiś gen szydełkowy...
Jakiś naukowiec kiedyś go odnajdzie
Tak jak gen determinujący kolor oczu lub włosów, tak mnie w
udziale przypadł gen szydełkowy
Moja mama dostała go od swojej mamy.. a ona od swojej... I tak co
najmniej kilka pokoleń kobiet w mojej rodzinie. Dziergało,
haftowało... szyło... Nie dlatego, że musiały - to była ich
pasja. W dobie PRL trudno było dostać coś wyjątkowego
Mama więc szyła nam sukienki i robiła sweterki
. Zaraziłam się
Jednak na wiele lat porzuciłam szydełko.. Dla nauki, rodziny i
haftu..
Odkurzyłam je dopiero po latach... Szydełkowanie bardzo mnie
relaksuje
2. Kiedy
przestało Ci wystarczać odtwarzanie pomysłów i zaczęłaś
tworzyć własne wzory?
Z pierwszym wzorem amigrumi wpadła moja kuzynka, która nie miała
pojęcia, jak się szydełkuje ale zakochała się w Kangurzycy od
Lalylala i musiała ją mieć.
Spróbowałam i wyszło nie najgorzej .
Wtedy jeszcze nie wiedziałam, ze amigurumi jest takie
uzależniające... Kolejne wzory jakie kupiłam były od polskiej
projektantki Teddies with love.. Na początku szydełkowałam zgodnie
z opisami.. Ale dosyć szybko zaczęłam zmieniać, eksperymentować.
Odtwarzanie tego samego kilka razy nudziło mnie... Poznałam
zasady tworzenia ami i nie minęło pół roku gdy powstał mój
pierwszy wzór. To był maleńki lew... A potem zaczęły pojawiać
się nowe..
3.
Kiedy pojawił się pomysł, żeby zacząć się dzielić wzorami?
Kiedy stwierdziłaś, że można je sprzedawać?
Zaraz potem gdy powstał mój pierwszy wzór, wpadłam na pomysł,
żeby wypróbować swoich sił i sprawdzić, czy się on spodoba.
Założyłam konto na jednej z internetowych stron, która zajmuje
się rękodziełem. Nie znałam wtedy żadnych grup na fb, nie
wiedziałam, że powinny być testerki... Poszłam na żywioł...
Nie było sukcesu, ale w pierwszym miesiącu sprzedałam 5 wzorów.
Na pierwsze opinie czekałam z niecierpliwością.. Były pozytywne.
To dodało mi skrzydeł.
4. Skąd bierzesz
pomysły na nowe projekty? Jak wygląda proces samego wymyślania?
W poszukiwaniu inspiracji przeglądam rożne strony internetowe,
katalogi z zabawkami. Na pomysł nowej zabawki można wpaść
wszędzie. Np. w pasmanterii, gdy w ręce wpada mi jakiś nowy rodzaj
czy kolor włoczki. Albo gdy dziecko meczy cie o jakąś zabawkę..
Dzieci to niewyczerpane źródło inspiracji.
5. Jak wygląda proces tworzenia wzoru? Jak długo trwa?
Najtrudniej jest zrobić pierwszy wzór. Wpaść na pomysł zabawki
i na to jak ja zrobić... Robisz parę rzędów i prujesz... Kolejne
kilka i znów prucie... Ale nie zawsze tak jest... Nie do końca
potrafię przewidzieć efekt mojej pracy. Po głowie chodzi mi pomysł
zrobienia baleriny, a wychodzi mi amazonka.. Wtedy idę za ciosem i
porzucam pierwotny plan.. Gdy się sięga po szydełko, nie można
być na 100 procent pewnym, co kryje w sobie kłębek włoczki ;)
Wzór czasem od razu zapisuje na komputerze, a czasem na setkach
małych karteczek, które gdy kończę są tak pomazane, że innej
osobie trudno byłoby się połapać, co i jak robić... Tak powstaje
prototyp. Jeśli efekt mnie zadowala powstaje kolejna lalka, tym
razem taka która posłuży mi do wzoru…
Wzór... Stworzyć go wcale nie jest prosto. Szczególnie
najtrudniejszy jest ten pierwszy.. Trzeba wybrać rodzaj czcionki,
sposób opisywania, taki, żeby był jak najbardziej czytelny,
przejrzysty i bez problemu można było go odtworzyć. To jest
najtrudniejsze. Lubie proste instrukcje, bez skomplikowanych, długich
zapisowa... Wzór oprócz opisu i tłumaczenia skrótów, musi
zawierać dobrej jakości zdjęcia. Tak, żeby było widać, jak
powstają poszczególne elementy. Na końcu pokazuje instrukcję, jak
pozszywać i „wykończyć”zabawkę. Ile czasu to zajmuje trudno
określić... Mi zajmuje to minimum 2-3 tygodnie i to nie z doskoku,
ale po kilka godzin dziennie... Są tez takie, które robi się ponad
miesiąc. Czasem porzucam pomysł zrobienia wzoru. Bo już mam ochotę
na coś nowego. Wtedy wygrywa szydełkowanie, a nie godziny z
aparatem fotograficznym i przy komputerze.
Zdjęcia to kolejny nieodzowny element wzoru. Zajmują bardzo dużo
czasu. Robię ich cale mnóstwo.. Potem przeglądam i okazuje się,
ze żadne nie jest zadowalające, wiec znów robię kolejne.. Mój
ostatni wzór zawiera 108 zdjęć, co wiąże się z tym, ze zrobiłam
ich zapewne około 600... hihihi... Sporo.. Potem te zdjęcia trzeba
powybierać, odpowiednio obrobić, dodać znak wodny i umieścić w
instrukcji. Zostaje jeszcze tylko rejestracja wzoru pod katem praw
autorskich i wrzucam go na stronę mojego sklepu.
6. Ile osób
zazwyczaj testuje wzór? Jak długo trwa testowanie?
Nie mam testerek. Sama testuje wzór, gdy robię instrukcje. No.. Tak
w zasadzie to mam testera i krytyka w jednym, czyli mojego męża. To
on pierwszy przegląda wzór. Sprawdza, czy nie pomyliłam się w
numeracji rzędów. Czy dobrze wyglądają zdjęcia.. Podaje swoje
uwagi.. Do których zazwyczaj się stosuję .
Zdarza się tak, że mimo wszystko jakiś chochlik się pojawi,
wtedy informują mnie o tym klientki, a ja staram się od razu
naprawić błąd i odwdzięczyć się jakim gratisem
7. Ile czasu
zajmuje Ci przygotowanie wzoru do publikacji – obróbka graficzna,
zdjęcia, edycja tekstu?
Tak jak pisałam wyżej... Trzymam się jednego rodzaju zapisu..
Zawsze ta sama czcionka. Ten sam styl pisania. Potem godziny...
dni... tygodnie... i wzór gotowy
8.Obiektywnie:
czy uważasz, że ceny wzorów dostępnych na ravelry są
odpowiednie?
Myślę, że każdy autor indywidualnie podchodzi do swojej pracy i
wyceny własnych wzorów.
Dla jednych będą one zbyt drogie, dla innych tanie. Trzeba
pamiętać, że to strony o międzynarodowym zasięgu i inaczej do
ceny wzoru podchodzi młoda, pracująca i dobrze zarabiająca
dziewczyna, a inaczej kobieta na zasiłku.
9. Co sądzisz o kradzieży wzorów – gdy ktoś w sposób
legalny nabywa Twoją pracę i udostępnia ją za darmo innym?
To trudny i bolesny temat dla każdego autora. Takiej osobie wydaje
się, ze nic złego nie robi, dzieli się tylko wzorem. Dostaję
sporo wiadomości od swoich klientek. Zdjęcie mojej zabawki i napis
„kto podzieli się ze mną wzorem” albo „Zobaczcie co znalazłam
za darmo. Kto chce?”...
Wystarczy zrobić taki wpis, a natychmiast pojawia się setki lajkow
i próśb...
Taka osoba nie myśli lub nie ma świadomości, że to czyjaś
własność. Że kupując wzór nie nabywa prawa do swobody w jego
dysponowaniu. Często dla autora wzoru jego sprzedaż to jedyne
źródło dochodu. Praca, która jest też pasja.
Osoby, które mają takie same pasje, jak Ty zwyczajnie Cię
okradają... To przykre... Druga ciemna strona księżyca... Chociaż
proporcje są inne.. Na 5 sprzedanych wzorów 100 jest spiratowane..
Znam wiele autorek z całego świata, które maja ten sam problem.
Mamy własną grupę, w której informujemy się o tym, gdzie i kiedy
wypływa nasz wzór... A że wypłyną i znajda się w nielegalnym
obrocie, to pewne...
Włoczki, wypełniacze, szydełka kupuje się, a wzory... To już
różnie..
A tak naprawdę to dużo większą krzywdę robi się autorowi z
„dzielenia się jego pracą” niż z kradzieży szydełka lub
włoczki dla ich producentów.. Właśnie... nawet samo nazewnictwo..
„Dzielenie się wzorem...” Funkcjonuje w naszej świadomości...
„Podzielić się” – jest wyraz o zabarwieniu pozytywnym.
Kradzież już nie...
Wiele nerwów i wojen prowadziłam z takimi osobami... i wiele
przykrych slow usłyszałam na swój temat i na temat mojej pracy..
Np. że powinnam się cieszyć, że ktoś w ogóle chce robić
zabawki wg moich projektów. Powinnam się czuć zaszczycona, a nie
oczekiwać zapłaty. Że w moich wzorach nie ma znów nic takiego
nadzwyczajnego...
Czasem, gdy mam dola.., Rzucam to.., Płaczę, nie śpię po nocach...
Mam dość... Dość walki.. Myślę wtedy po co mi to?... Ale nie da
się wygrać z własną naturą... Kocham to co robię... To część
mnie... Moja dusza... Moja pasja... Moja miłość... Robię wzory
dla tych, co też to kochają. Kupują wzór, bo mają świadomość
tego, ile potrzeba pracy, żeby powstał
Potem dostaje od moich klientek zdjęcia... Zdjęcia uśmiechniętych
dzieciaków przytulających zabawkę, którą dostały od mamy, babci
lub cioci...
Zabawkę, która jest wyjątkowa… jedyna w swoim rodzaju, bo
stworzona z pasji i miłości. Nie ma większej satysfakcji.
Pamiętajcie, że podzielić można się tylko własną, nie cudza
praca
Dziękuję bardzo Monice, że chciała się z nami podzielić swoimi przemyśleniami.
Zachęcam do zapoznania się z wcześniejszymi wywiadami: KLIK
Fajnie, że znalazł się też wywiad z kimś, kto pisze wzory na zabawki :) Są śliczne!
OdpowiedzUsuńNatomiast ostatnie pytanie... To chyba najmniej zdystansowana wypowiedź i w pełni ją rozumiem. A prace Moniki niejednokrotnie już podziwiałam :)
Z pewnością się ucieszysz, że pojawią się jeszcze inne dziewczyny robiące zabawki ;)
UsuńBardzo mądre słowa.
OdpowiedzUsuńPrawda? :)
Usuń