W sobotę byłam na spotkaniu dziewiarek w e-dziewiarce i jak zwykle przy tej okazji wróciłam bogatsza o kilka motków. Wiem, wiem, miałam nic nie kupować... Ale ja naprawdę potrzebowałam tych włóczek!
Ale wracając do tematu środowego wyzwania. Czyta dalej się to samo, ale dzisiaj już zakończę ;)
A szydełkowo... Najlepiej opisuje to stwierdzenie: "to skomplikowane". Nie lubię robić kilku rzeczy na raz... Ale czasem trzeba. Przy moim ponczo to nawet konieczność, bo chyba bym się zanudziła... Zatem dzierga się ponczo... Udało mi się nawet sporo wydziergać na spotkaniu dziewiarskim, ale jak przyszłam do domu, to musiałam wszystko spruć... bo nieświadomie w którymś miejscu dodałam parę półsłupków i z pięknego prostego prostokąta wyszedł trapez... No cóż... takie dziewiarskie życie. Oprócz tego zebrałam się w sobie i zaczęłam ozdoby świąteczne. Plan jest ambitny, żeby codziennie coś bożonarodzeniowego zrobić. Ponadto robię butki dla dzieci znajomych siostry. I to wszystko na raz. Przynajmniej się nie nudzę ;)
I jeszcze bonus. Wczoraj świętowaliśmy odzyskanie Niepodległości. Z jednej strony mieliśmy pochody, które kończyły się różnie... A z drugiej strony takie inicjatywy jak wrocławska Radosna Parada Niepodległości. Szkoda, że nie wszyscy dorośli do świętowania takich uroczystości na wesoło, bez pochodni i flar, bez wzajemnego obrzucania się błotem i demolowania wszystkiego, co stanie na drodze. We Wrocławiu mieliśmy dwa pochody, jeden ten radosny i drugi poważny. I nie wiedzieć czemu ten ostatni za każdym razem wzbudza we mnie niepokój... Oba przemarsze przechodzą pod moimi oknami, ale relację fotograficzną mam tylko z tego pierwszego. Patrzcie, jak można obchodzić jedno z najważniejszych dla nas świąt ;)
O, a tutaj dzieciaczki ze szkoły mojej mamy ;) |
Dzieci pokazały także z kogo możemy być dumni: z naszych sportowców (Małysz, Kowalczyk...), ale także z Hermaszewskiego, naszego astronauty :) |
A Wy jak spędziliście ten długi weekend?
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze :)
Świetne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńPlan, żeby codziennie machnąć jakąś ozdobę jest rzeczywiście ambitny (dla mnie osobiście - niewykonalny). Czekam na zdjęcia bożonarodzeniowych "cosi" :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wkrótce cosie zaprezentuję ;)
UsuńWłaśnie w poniedziałek wróciłam po trzech dniach z Wrocławia. Zakochałam się w tym mieście... i w krasnalach :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Cieszę się, że Ci się Wrocław podobał ;) sama uważam go za jedno z bardziej urokliwych miast w Polsce ;)
UsuńNiezłe okno widokowe, fajne zdjęcia...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Dzięki :)
UsuńNie tylko w tobie te ponure pochody wzbudzają niepokój a przecież jak widać można też inaczej,normalnie,przecież to radosne święto.
OdpowiedzUsuńDokładnie, nie trzeba ciągle Roty śpiewać, żeby pokazać, że niepodległość dla młodych jest ważna
UsuńFajne te przemarsze. Prucie to nieodlaczny element zycia dziewiarki. Tez przymierzam sie do jakiegos poncza. Kupilam sobie jakas gazetke ze wzorami. Co z tego, ze fajne, lamie sobie nad nimi glowe i za nic nie moge pojac. Nigdy jeszcze nie widzialam takich oczek, ale efekt koncowy takie warkocze jak na drutach. Czy widzialas cos takiego na szydelku? Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńJak dziwne oczka i warkocze, to na pewno słupki reliefowe ;) Efekt faktycznie jak na drutach ;)
UsuńPiękna ta Wasza parada, szkoda, że w wielu miastach Polski odbywa się to zupełnie inaczej...
OdpowiedzUsuńJa niestety zawsze mam rozgrzebanych kilka prac, teraz zeszłam zaledwie do dwóch, ale już mnie korci, żeby coś nowego na druty wrzucić... W weekend udało mi się zrobić kilka kartek bożonarodzeniowych, więc jest nadzieja, że do Świąt zdążę :) Pozdrawiam
Trzymam kciuki, żebyś się wyrobiła ;)
UsuńWiem, że dla wielu 11 listopada to idealny czas na mordobicie... takie to patriotyczne...
Śliczna parada :)
OdpowiedzUsuńW Warszawie ładnie się zaczęło, również był przemarsz ale troszkę inny :)
A zakończyło się jak zwykle :( W tym mieście bez rozróby nie ma imprezy :(
Taki urok stolicy^^
UsuńŚwietne zdjęcia.Ładny marsz, taki na wesoło. Tak powinno być.
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńTo się nazywa być w centrum wydarzeń:) Mam wrażenie , że takie marsze są niestety często okazją do wzajemnych przepychanek politycznych i wzajemnego opluwania i sączeniu jadu między ludźmi , kompletnie tego nie rozumiem i szczerze, nie mogę pojąć skąd to się bierze?
OdpowiedzUsuńZ tej słynnej sarmackiej duszy... moja prawda jest najmojsza, więc oponenta trzeba opluć, zmieszać z błotem. Niech wie, gdzie jego miejsce...
UsuńEch, prucie, skąd ja to znam... już trzeci raz prułam sweter i wreszcie robię - czapkę ;)))
OdpowiedzUsuńMoże sweter właśnie wolał być czapką? Nic na siłę ;)
UsuńJa akurat spędziłam w domu i na ogrodowych porządkach,pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCzasem żałuję, że nie mam ogródka... tak wyjść sobie wiosną i latem na ogródek podziergać, czy nawet popielić grządki...
UsuńTe wszystkie "sierotki" z Wawy powinny się od tych dzieci uczyć :) piękne świętowanie!
OdpowiedzUsuńDokładnie!
UsuńŻyczę powodzenia w realizaji planów! Ja co roku sobie obiecuję, że odpowiednio wcześniej zabiorę się za ozdoby, a później nagle grudzień mnie zastaje i plan znowu idzie w łeb :)
OdpowiedzUsuńDzięki ;) Ja w tym roku zacisnęłam zęby i mam zamiar wytrwać w swym postanowieniu ;)
UsuńMożna pięknie świętować, wystarczy chcieć. A ja świętowałam sobie leniwie i robótkowo.
OdpowiedzUsuńI tak też jest bardzo dobrze ;)
UsuńNiektórzy pewnie czekają cały rok, żeby sobie porzucać w policję kostką. My możemy chodzić na wesoło cały czas, a ci smutni ludzie mogą się wyrazić tylko jednego dnia. Trochę zrozumienia :D Ozdoby to ja sobie co roku obiecuję, a nic z tego nie wychodzi. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńNo jeżeli w ten sposób spojrzymy na nich... to w sumie aż trochę ich żal...
Usuń