WCiD - "50 twarzy Greya" - Wszystkomający blog szydełkowy

środa, 18 lutego 2015

WCiD - "50 twarzy Greya"

Dzisiaj krótko o robótkowaniu i długo o czytaniu.
Na szydełku dalej rękawiczki, jedna skończona, druga zaczęta.
Czytelniczo aktualnie kolejna część "Malazańskiej Księgi Poległych".

Ale chciałam napisać o innej książce, którą przeczytałam w weekend. Ostrzegam, że będzie długo i no cóż... ostro. Dlatego, jeśli ktoś się boi, że może się zgorszyć, lepiej niech dalej nie czyta^^.
O powieści E.L. James miałam od początku nienajlepsze zdanie i pewnie nigdy bym jednak po nią nie sięgnęła. Ale hype (czyli szum i ogólne podniecenie) wywołany premierą filmu, a także opinie moich koleżanek z pracy, sprawiły, że trzeba było przeczytać, bo jak się wypowiadać, że coś jest słabe, skoro się nie przeczytało?
No cóż... moje podejrzenia się sprawdziły. Książka nie przedstawia, jak dla mnie, żadnej większej wartości. Dlaczego? Dużo się minusów uzbierało^^.
Po pierwsze, historia jest do bólu prosta, aż prostacka. Ona - biedna, zahukana studentka, niby piękna, ale nie wierząca w swoje walory fizyczne. On - bogaty, przystojny, tajemniczy i taki męski, że aż wszystkie kobiety robią się mokre... No ciacho nad ciachami, każda o takim marzy. Swoją drogą, autorka ma nieznośną manierę opisywania Greya przymiotnikiem "piękny". Jak facet może być piękny?! Facet jest przystojny, męski! A nie piękny... Piękny to jest krajobraz albo dom...
Jak widać postacie aż do bólu sztampowe. Trzeba jeszcze tylko dodać, że w wyglądzie żadnego z nich nie ma żadnej skazy. Do tego stopnia, że gdy dochodzi do pierwszego zbliżenia między Greyem a Aną, to było wiadomo, że się zaraz okaże, że Christian ma tak wielkie przyrodzenie, że biedna dziewczyna będzie się zastanawiać, jak się w niej zmieści. No cóż... nie zawiodłam się.
Bohaterowie spotykają się przez przypadek i wszystko zaczyna zmierzać w wiadomym kierunku. Bo chociaż w pierwszej części ślubu nie było, to jestem pewna, że wszystko skończy się przed ołtarzem.
Christian ma zapędy sado-maso i chciałby, żeby piękna Anastasia została jego uległą. Ale Ana nie chce! Bo jest kobietą świadomą i sama przerobi Greya na swoją modłę.
A propos sado-maso... Tak o tym się rozpisywali, że dużo BDSM, że ostry seks... Zawiodłam się na całej linii. Po tylu książkach fantasy, co przeczytałam, mało co w dziedzinie seksu w literaturze może mnie zaskoczyć. Liczyłam na jakiś hardcore... Na podwieszanie, klamry w różnych dziwnych miejscach, na porządne batożenie... nawet na stosunek analny... I co dostałam? Zawiązane oczy... przywiązane ręce, lekkie smaganie bacikiem, klapsy... Naprawdę? to jest takie odkrywcze i dziwne? To jest to całe BDSM? Bożesz Ty mój, w sporej części związków są perwersi oddający się zabawom sado-maso! To naprawdę dzięki tym opisom kobiety miały odnaleźć siebie? Poznać, czym jest prawdziwa rozkosz i orgazm? Jeśli tak jest, to naprawdę współczuję tym niewiastom...
W ogóle podchodzenie do rozwiązywania problemów z tym "związku" jest ekhm... co najmniej dziwne. Bo wychodzi, że najlepszym rozwiązaniem zawsze jest seks. Oczywiście dziki, namiętny i gdzie się da. Rozmowa bez seksu nie ma sensu. Nieważne, czy stosunek ma miejsce przed, czy po, ważne, żeby był, bo inaczej ustalenia wynikające z niej są nie ważne. To prawie jak akt notarialny.
Nie mam pojęcia, jak oni mają funkcjonować, skoro myśli Any ciągle krążą wokół pieprzenia się (bo Grey się nie kocha... on się pieprzy). Niby dziewczyna coś tam myśli, że chciałaby więcej... Ale jak tylko pojawia się Grey, to wiadomo, że wszystko skończy się w łóżku. Albo w pokoju zabaw. Albo w wannie. Albo w hangarze na łodzie. No wszędzie, gdzie się da. Bo przecież o to w związkach przecież chodzi, prawda?
Ja rozumiem, że w pierwszej fazie związku następuje silna fascynacja erotyczna partnerem, że się sporo o nim myśli w różnych dziwnych konfiguracjach. Ale naprawdę? Że każda czynność i rozmowa kończy się w jeden tylko sposób? Ehhh...
Słyszłam i czytałam wiele razy, że każda kobieta by chciała takiego Greya. No przepraszam bardzo, ale ten facet ma zaburzenia psychiczne! I nie chodzi mi tutaj o samą chęć kontroli, tylko jego zmiany nastrojów. Jak kobieta w trakcie okresu lub w ciąży. W ciągu jednego akapitu jest najpierw namiętny, później budzi się w nim agresor, żeby zakończyć całość radosnym uśmiechem. Jaka kobieta dałaby radę z kimś takim na dłuższą metę? I te jego skłonności do kontroli... Niby fajnie, że facet przyleci do Ciebie z drugiego końca kraju/kontynentu, bo napiszesz mu, że tęsknisz. Z drugiej strony nie możesz spojrzeć na innego faceta i musisz składać raport z każdej czynności. I jeść, bo Ci każe. Ale to wszystko dlatego, że biedaczek miał ciężkie dzieciństwo i stąd takie dziwactwa. Naprawdę, wolałabym, gdyby się okazało, że Grey po prostu tak ma, że lubi seks z zabawkami i BDSM. Bez tej całej płaczliwej otoczki, że taki biedny i poszkodowany i do wszystkiego własnymi rękami doszedł. Swoją drogą, gdyby to pan Mietek z minimalną krajową chciał znaleźć sobie uległą podniosłoby się larum, że wykorzystuje kobiety, że przemoc w domu i brak równouprawnienia. Ale wiadomo, kto bogatemu zabroni?
Anastasia na tle Christiana też nie wypada jak okaz zdrowia psychicznego. Też ma jakąś schizofrenię. Z jednej strony ma tę swoją "boginię", z drugiej podświadomość. I wszystko do niej gada. Dodatkowo bogini wyprawia dzikie harce, jakieś przewroty, tulupy i inne takie. Ale dziewczyno! Jak coś Ci się w środku przewraca, to nie żadna bogini. To niestrawność! Dodatkowo Ana ma jakieś problemy z krążeniem i wydolnością płuc. Ciągle się rumieni (nie ważne, co zrobi Grey, ona oblewa się rumieńcem, już nie dziewiczym) i ciągle wzdycha... I to nieznośne przygryzanie wargi, które tak działa na Christiana... Inna sprawa... Jestem w stanie uwierzyć, że Ana w wieku 21 lat w USA dalej jest dziewicą, że nie ma komputera, bo przecież nie każdego stać. Ale na litość boską, prędzej uwierzę w smoki, krasnoludki i to, że światem rządzą jaszczuroludzie, niż w to, że w 2011 studentka literatury angielskiej w USA nie ma maila. Jak James wpadła na tak kretyński pomysł? Ja w tym samym czasie w Polsce, która jest ponoć tak bardzo zapóźniona, miałam maila, bo była to jedna z dróg komunikacji z wykładowcami. No witki opadają.
Nie da się jednak ukryć, że książkę czyta się szybko. Mi przeczytanie zajęło z półtorej dnia. Ale nie ma się co dziwić. Akcja jest opowiedziana z perspektywy Any i w zasadzie większość jej przemyśleń się powtarza: "jaki on piękny", "coś między nami iskrzy". "o tak, musi już we mnie wejść", "rozpadam się na milion kawałków" (jak ten tekst przeczytałam po raz kolejny, miałam ochotę sama ją rozbić), "nie chcę jeść, ale on mi każe". Mniej więcej tak to wygląda. I to wszystko przeplecione scenami seksu, więc fabuły naprawdę za wiele tam nie ma. To idealna książka, jak ktoś chce podnieść statystyki czytelnictwa w Polsce, przecież nikt nie sprawdza, co się dokładnie przeczytało.
Rozumiem, że ta książka może się podobać. Seks, miłość, historia Kopciuszka... No taka bajeczka... dla fanek "Zmierzchu", bo "50 twarzy Greya" oryginalnie było fanfiction o Belli i Edwardzie (to wiele tłumaczy...). Wydaje mi się, że pomysł sam w sobie najgorszy nie był... ale realizacja pozostawia strasznie dużo do życzenia.
No to się rozpisałam, mam nadzieję, że ktoś dotrwał do końca ;)

Dzięki za wszystkie odwiedziny i komentarze :)

P.S. Jednego pani James nie można odmówić. Zna się na samochodach! Też lubię Audi (lokowanie produktu, proszę Audi RS6^^) ;)

39 komentarzy:

  1. Przyznam, że jak tu weszłam i zobaczyłam tytuł, to aż mnie zmroziło. Na szczęście pierwsze zdania o książce uspokoiły mnie, nie straciłaś głowy :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jedyne, co mogłabym stracić to zdrowe zmysły ;p ale nie nie, książka jak widać nie znajdzie się w moim top 100 najlepszych książek ;p

      Usuń
  2. Jakoś tak mam, że nie sięgam po to, czym w danej chwili wszyscy się zachwycają, więc i na "Greya" czas przyjdzie kiedyś tam. Teraz mam swoją osobistą długą listę lektur obowiązkowych i jej się trzymam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też w zasadzie nie mam, że czytam, bo inni czytają. Tu raczej brak możliwości wyrażenia konstruktywnej krytyki zaważył nad tym, że jednak przeczytałam. Gdyby nie to, pewnie w ogóle bym po to wybitne dzieło literaury bym nie sięgnęła. Nie czuję jakoś, żebym straciła czas, bo coś tam ta lektura wniosła do mojego życia. Na przykład: każdy może pisac książki. Ale nie każdy powinien ;p

      Usuń
  3. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do tej książki. I teraz widzę, że bardzo dobrze.
    Po twojej recenzji nie mam nawet zamiaru sięgać po nią :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że na coś się mój wpis przydał^^

      Usuń
  4. Próbowałam przeczytać tę książkę dwa lata temu. I dobrnęłam do połowy. I też uważam, że Grey jest chory. Nic dodać, nic ująć - masz absolutną rację, i też się dziwię, że toto na ekrany trafiło!
    A - rękawiczka zapowiada się świetnie! Czekam zatem na zdjęcie obu!
    Miłego dnia!
    Asia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat nie ma się co dziwić, że to zekranizowali, przecież tyle osób przeczytało, to jeszcze więcej obejrzy ;p Jak znam życie, ostatni tom zrobią w dwóch częściach, bo to teraz takie modne ;p

      Usuń
    2. Bo sex się sprzedaje i tyle. Co to za reklama płytek/ gipsu bez półnagiej kobiety... To jest teraz niestety wszędzie.

      Ja nie czytałam i póki co mnie nie ciągnie, próbowałam słuchać, ale po kilku zdaniach wymiękłam dosłownie. XD

      Usuń
    3. Seks, przemoc i kasa, to najłatwiej sprzedać ;)
      A słuchanej wersji Greya chyba bym też nie zdzierżyła...

      Usuń
  5. Wspaniała recenzja! aż mężowi przeczytałam i jednak utwierdziłam się przekonaniu, że jednak nie sięgnę po tę pozycję. wystarczy mi Twój opis. Dziękuję:) dotrwałam do końca bez najmniejszego problemu i jeszcze się pośmiałam przy okazji. Brawo!

    Anka

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że poprawiłam Ci humor ;) I jeśli mąż też się pośmiał, to tym bardziej się cieszę :)

      Usuń
  6. Super opinia! Fragment o bogini i niestrawności - genialny!!! :D
    A najbardziej perwersyjne zdarzenie opisane w książce to chyba to, że absolwentka filologii dostaje pracę od razu po studiach ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To pewnie też by była moja dzika fantazja, ale na szczęście jestem i po studiach i mam pracę ;p

      Usuń
  7. Tak. Zgadazam się z Toba w calości. ja tez nasluchałam się różnych opinii na temat tej książki i wysłuchałam jej głównie po to aby miec swoje zdanie. Ksiązka jest prostacka, przewidywalna i pełna seksu. Nie wiem czym sie ludzie zachwycają? dla mnie to lżejsza powieść pornograficzna.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, to takie soft porno. Bez większych walorów, ale rozumiem, że może się podobać taka klasyczna opowieść o Kopciuszku

      Usuń
  8. Książka jak dla mnie nijaka i mdla.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy można o niej powiedzieć, że jest nijaka i mdła, skoro wzbudza aż takie emocje. Raczej jest po prostu słaba.

      Usuń
  9. Nie czytałam...i chyba nie przeczytam, chociaż widziaąłm, ze jest w bibliotece, więc kto wie? może dla porównania opinii ?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie w celach poznawczych, żeby się przekonać czy jest aż tak słaba ;p

      Usuń
  10. Hehehe no widzę, że też bym się tą książką rozczarowała :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Oj zgadzam się z twoją opinią w 200%. Według mnie jest to książka dla nie za bardzo dorosłych emocjonalnie dziewczynek czytających owe wypociny z wypiekami na twarzy. Przeczytałam pierwszy tom i to by było na tyle. Nie chcę więcej czytać ani oglądać "super" filmu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A wiesz, że ja bym ten film obejrzała? Bo jestem bardzo ciekawa, jak ze mega słabej książki można zrobić jeszcze słabszy film ;p Chociaż podobno ścieżka dźwiękowa jest świetna...

      Usuń
  12. Juz dawno nie robiłam rękawic z palcami, wciąż od kilku lat mitenki.

    OdpowiedzUsuń
  13. czytałąm ale nie byłam zachwycona ksiązką. Na film na pewno nie pójdę.

    OdpowiedzUsuń
  14. Zobaczyłam tytuł i przeraziłam się, że trafię na kolejny pean pochwalny na temat tej książki. Ale przeczytałam i Twój opis jest super. Miałam sposobność z dwiema stronami tej książki i podziękuję, jest po prostu straszna. Kuleje tam dosłownie wszystko. I to BDSM też jest jakieś lewe - pani autorka bardzo nie wiedziała o czym pisze, bo to już nie chodzi nawet o to, że BDSM to nie jest takie pitu pitu, tu cię posmyram, tam cię klepnę - tylko chodzi o zasady, które w BDSM obowiązują (bezpieczne słowo, etc). W Greyu nie ma BDSM tylko jedno wielkie wynaturzenie. I aż dziwne, że to się sprzedaje. Chociaż zauważyłam, że takie kwiatki z dziką ekscytacją czytają osoby, które po nazwijmy to normalne książki w ogóle nie sięgają.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tu się mylisz, bo autorka właśnie o wszystkich zasadach napisała, o bezpieczny słowie, o wzajemnym zaufaniu i obopólnej zgodzie. Raczej chodzi o to, że to BDSM naprawdę nie jest takie hardcorowe, jak miało być według wszystkich zapewnień. Może w kolejnych częściach jest ostrzej, ale tego się już nie dowiem ;p

      Usuń
    2. Czyli wychodzi na to, że internet kłamie...bo właśnie spotkałam się z mnóstwem opinii, że BDSM w tej książce ma bardzo spaczony obraz, że Grey się do tych zasad absolutnie nie stosuje.

      Usuń
  15. Dotrwalam do konca, dobrze sie ubawilam przy Twojej recencji, mysle ze z czystym sumieniem moge sobie darowac te ksiazke, bo i tak wszystko w niej kreci sie wokol jednego i na jedna modle. Pozdrawiam serdecznie Beata

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, więcej tam seksu niż samej fabuły, więc nie ma co czytać ;p

      Usuń
  16. Slyszalam, ze ponad 60 % polakow po obejrzeniu filmu ''50 twarzy Greya'' identyfikuje sie z glownym bohaterem, wiec nawet mnie nie dziwi, ze sie zawiodlas seksem sado-maso ;-)
    Audi? - zawssze dobry wybor :-) ja wybieram Q 7

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. https://www.youtube.com/watch?v=gYY0kJ70IPM - to jest norweska parodia Greya ;-)

      Usuń
    2. Seria Q też jest spoko ;) Ale i tak wolę "prawdziwie rodzinny" RS6 ;p
      nawet nie wiedziałam, że aż taki odsetek utożsamia się z boahatereami tego dzieła... Ja się tam utożsamiam z Hobbitami... ;p

      Usuń
  17. O, jak ja się cieszę, że nie wszyscy sie zachwycają tym Greyem. Za to rękawiczka super.

    OdpowiedzUsuń
  18. Ha, ha, dziękuję za tę recenzję! Bo też miałam przeczytać z ciekawości "o co tyle szumu", ale dla samych opisów erotycznych, to jednak mi się nie chce, za duża już jestem na takie chwyty;-)

    OdpowiedzUsuń
  19. Dawno nie czytałam takie świetnej recenzji. I podziwiam, że przeczytałaś tego Gray'a, mi jakoś się nie chce tracić na nią czasu.

    OdpowiedzUsuń