Pierwotnie nasze plany urlopowe były bardzo rozbudowane. Chcieliśmy pojechać w góry na tydzień, a resztę spędzić na krótkich wypadach po Dolnym Śląsku. Ale w międzyczasie przemyśleliśmy parę spraw i wszystko (no prawie) się zmieniło.
Po pierwsze, dojrzeliśmy do decyzji, że czas iść na swoje. Pochodziliśmy po paru budowach, znaleźliśmy idealne miejsce dla siebie. Zobaczenie swojego potencjalnego mieszkania zdecydowanie działa na wyobraźnię. Postanowiliśmy, że trzeba trochę zacisnąć pasa, żeby mieć lepszy start do kredytu.
Po drugie, nasze dwa potwory. Nie mogliśmy ich brać ze sobą, a nie chcieliśmy też angażować innych w długą opiekę nad nimi.
Po trzecie, obiecaliśmy siostrze mego Lubego, że ją w końcu nawiedzimy. I tak ostatecznie zamiast na południu, wylądowaliśmy na północy Polski ;)
Ale zanim wyruszyliśmy do Szczecina, zaliczyliśmy jeden punkt z naszej pierwotnej listy urlopowej - zamek Książ.
Zgodnie ze wskazówkami mojego Tatusia, wysiedliśmy w Świebodzicach z zamiarem dojścia do zamku na piechotę. Niestety, nikt z władz miasta nie pomyślał, że jakieś oznakowanie dla pieszych turystów się przyda. No ale, koniec język za przewodnika ;) Zdziwiło mnie tylko, że kogo nie pytałam po drodze słyszałam mniej więcej to samo: "Pani, to daleko, tam autobus jeździ. Zawróci Pani, tam na przystanek". Ale ostatecznie udało się nam dojść do zamku, nawet się nie zgubiliśmy. A sama "daleka" droga zajęła nam 40 minut w pięknych okolicznościach przyrody. Aż szkoda byłoby jechać autobusem.
Teraz będzie sporo zdjęć:
Na koniec jeszcze wpadliśmy na dwa dni do Kołobrzegu. A resztę urlopu spędziliśmy na zastanawianiu się, skąd wziąć pieniądze, żeby nie brać kredytu na mieszkanie^^.
Dzięki bardzo za wszystkie odwiedziny i komentarze :)
Też byłam w tym roku w Książu, haj fajf! :)
OdpowiedzUsuńPolecam zwiedzenie reszty obiektu Riese. Sztolnie Walimskie, Muchołapka, Włodarz i Osówka - wszystko warte zobaczenia, rozmowy z przewodnikami dają sporo do myślenia.
To byłaś tak blisko i się nie przyznałaś?!^^ Zła kobieto!
UsuńCo do sztolni walimiskich to wiem, że warto odwiedzić, w liceum mieliśmy wycieczkę do nich. Niesamowite wrażenie... Mieliśmy właśnie w planach sztolnie, ale odłożyliśmy to na inny czas. Poza tym, dopóki nie opadnie gorączka złotopociągowa, to nie ma co tam jechać. Nie lubię zwiedzać w tłumie...