Hm, hm. Od czego tu dzisiaj zacząć, skoro nakładają się dwa wyzwania...
To może najpierw list...
Próbowałam sobie cały dzień przypomnieć, kiedy ostatni raz napisałam lub dostałam list pocztą, który nie był pismem urzędowym. I konkluzja jest bardzo smutna, bo to było chyba gdzieś na studiach... A oczekiwanie na listonosza było takie ekscytujące.
Pamiętam, jak jeździliśmy do babci na wakacje, praktycznie na całe dwa miesiące. To była tak wiejska wieś - brak kanalizacji, brak telefonów, brak sklepu. Ale za to las, łąka, rzeczka, krowy, świnie kury. Miałam napisać, że to tak niedawno, ale w sumie to 15 lat minęło... W każdym razie, żeby utrzymać kontakt z domem lub ze znajomymi słało się listy. Najpierw wybór papeterii, później pisanie, uważne, żeby list pięknie wyglądał. I wyprawa na pocztę do miasteczka. I oczekiwanie na odpowiedź. I jak już się ją dostało, to człowiek to doceniał. Bo ktoś też się postarał, żeby odpowiedzieć, bo napisał ręcznie i poszedł do skrzynki na listy. Żałuję, że nie zachowałam żadnego listu. Moje dzieci pewnie nie będą nawet rozumieć, po co pisać coś ręcznie, skoro są komputery.
Chociaż... są pewne listy, które przetrwają i to właśnie w papierowej formie. Listy do Świętego Mikołaja ;) Sama dopilnuję, żeby moje przyszłe pociechy wiedziały, jak się normalny list pisze, ze wszystkimi zasadami, żeby tak samo jak ja z niecierpliwością czekały na Mikołaja, który zabierze list, a później zostawi prezenty zgodnie z życzeniami. Już wcześniej pisałam o tradycji mikołajkowej u mnie w domu. Ale nie pisałam, jak się ze starszą siostrą włączyłyśmy do zabawy. Między mną, a moją najmłodszą siostrą jest 6 lat różnicy. Więc jak ona zaczęła już tak więcej kojarzyć, razem ze starszą siostrą byłyśmy już dosyć kumate i w międzyczasie dowiedziałyśmy się już, jak wygląda sprawa z Mikołajem. Gdy Gosia (ta najmłodsza) poszła do szkoły pojawił się problem. Wszystkie dzieci zostały już uświadomione, że to rodzice dają prezenty, a nam zależało, żeby jednak ciągle jeszcze wierzyła. Zwłaszcza, że poszła do szkoły rok wcześniej. Co więc z siostrą zrobiłyśmy? Po pierwsze namówiłyśmy ją, żeby jednak list do Mikołaja napisała. Gdy zasnęła zwinęłyśmy list, a następnego dnia na niego odpowiedziałyśmy. Ale nie, że tylko napisałyśmy. To byłoby za proste. List został nadgryziony przez renifera (oderwany róg), a atrament został rozmyty przez śnieg (woda). Gosia się nam parę lat temu przyznała, że ten list sprawił, że jeszcze przez kolejne 3 lata wierzyła, że Mikołaj rozdaje prezenty. Ehhh, piękne czasy ;)
A teraz drugie wyzwanie :) Dalej czytam kolejne części "Świata Dysku". Jestem doprawdy zachwycona :D ten humor, opisy. No majstersztyk! Właśnie tego mi teraz trzeba, czegoś lekkiego i zabawnego. Aktualnie na czytniku mam "Bogowie, honor, Ankh-Morpork". O czym?
Na morzu pojawia się tajemnicze miasto. Miasto niczyje... A wiadomo, w przyrodzie, a w zasadzie w polityce, nie ma czegoś takiego jak "niczyje". Pretensje do nowej ziemi zgłaszają obywatele Ankh-Morpork i Klatchu. W Ankh zaczynają rosnąć nastroje antyklatchiańskie, więc do akcji wkracza Straż Miejska. Ale nie byle jaka. To instytucja, która pokazuje przekrój przez całe społeczeństwo: mamy więc ludzi, trolle, krasnoludy (a właściwie krasnoludzicę), wilkołaka, gargulce (które wolą siedzieć na dachu), człowieka, wychowanego przez krasnoludy, zombie, zwykłych ludzi, a także Nobbiego, który nie wiadomo, do której grupy należy (podobno jest osobnym gatunkiem...). Przy takiej zbieraninie najprostsze czynności służbowe nabierają nowego wymiaru, o czym przekonuje się komendant Vimes.
Na szydełku zaś robi się czapka.
środa, 4 listopada 2015
Dzień 4. - List. WCiD "Bogowie, honor, Ankh-Morpork"
About Olaboga
Cześć! Mam na imię Ola i od kilku (no dobra, kilkunastu...) lat moje życie w mniejszym lub większym stopniu jest zamotane... A wszystko przez miłość do szydełka i włóczek. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
Wspólne dzierganie i czytanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Czapka w bardzo wiosennych kolorach :)
OdpowiedzUsuńA list... znów podobnie skojarzyłyśmy hasło ;) Ja też nie pamiętam kiedy ostatnio dostałam list w formie papierowej, chyba że uznam za listy notatki dołączane do prezentów od moich przyjaciółek z daleka. Ale jeśli chodzi o listy to te do Mikołaja chyba nigdy nie przestaną mieć racji bytu ;)
I piękny prezent dałaś najmłodszej siostrze. Przedłużyć w taki sposób dzieciństwo to coś naprawdę cennego!
Usuńprzedwczoraj wlasnie moj starszak mi wyznal, ze on juz wie kto daje na Mikolaja prezenty, ale postanowil zostawic ta wiedze dla siebie i trzymac mlodsze siostry w naiwnej, slodkiej niewiedzy ;D
OdpowiedzUsuńDzieciństwo kończy się, kiedy przestajemy wierzyć w Świętego Mikołaja :)
OdpowiedzUsuńFajne kolorki czapki, bardzo radosne!
Fajny prezent siostrze zrobiliście :)
OdpowiedzUsuńListy uwielbiam dostawać i pisać. I do tej pory się to zdarza :)
I wyobraź sobie, że mam prawie wszystkie listy, które otrzymałam.
"Świat Dysku" uwielbiam :)
Wiesz tez to mam, chyba juz nie pamietam kiedy dostalam jakis list. Takie czasy. Moze szkoda, bo ten szelest kartek, ten wysilek przy pisaniu, takie to bylo staromodne i urokliwe. Pozdrawiam serdecznie Beata
OdpowiedzUsuńChyba muszę się wziąć za Świat dysku ;)
OdpowiedzUsuńJaka świeżutka zieleń na zdjęciu. Pięknie będzie się odcinać od panującej za oknem szarówki. "Mam nadzieję, że przez te smsy nie przestaniemy pisać do siebie listów." - napisała kiedyś moja szkolna koleżanka, z którą regularnie korespondowałam przez kilka lat. Przestałyśmy, niestety. Ale te przez nią do mnie napisane mam wszystkie. Może kiedyś do jakiegoś muzeum trafią?
OdpowiedzUsuńPratchett <3 uwielbiam cykl o straży, właśnie zaczelam czytać cały od początku :) miłej lektury! :)
OdpowiedzUsuń