Kryminały, które mnie interesowały przeczytałam (czyli cała
seria o Mocku i Popielskim), padło więc na powieści historyczne. Chrapka na ten
gatunek jeszcze u mnei wzrosła, jak zobaczyłam w którymś z elektromarketów, że
powstała gra na podstawie "Filarów Ziemi". Do dziś pamiętam, jak mnie
wciągnęła budowy katedry w Kingsbridge. Chciałam wrócić w te klimaty i poczuć
przeszłość.
Wybór padł na "Bosonogą królową" Ildefonso. No
cóż... Po pierwsze... "Filary Ziemi" to, to nie są... Już wcześniej
czytałam "Katedrę w Barcelonie tego autora i miałam podobne wrażenia jak
po powieści Kena Folleta. A tutaj... już na samym początku byłam w stanie
przewidzieć, co się będzie działo...
Jestem daleka od feministycznej paranoi, ale jeśli jako
najważniejszą część opisu kobiety traktuje się jej piersi (oczywiście dorodne i
jędrne...), to coś jest chyba nie tak... Zatem, gdy tylko przeczytałam opis
byłej czarnej niewolnicy - Cardidad, wiedziałam jedno... Zostanie zgwałcona...
No i cóż... kilka stron dalej moje przewidywania się spełniły i to wielokrotnie...
Na plus trzeba jednak policzyć, że obyło się bez szczegółów, całość została
ograniczona do niezbędnego minimum. Jedyne z czym się pomyliłam, co do
wykształcenia Caridad. Bo pasowało, żeby była inteligentna i samo wykształcona
- coś w stylu nauczyła się czytać z Biblii, a później u swojego właściciela
podbierała książki z biblioteki. Ale nie, jedynymi niezwykłymi umiejętnościami
okazuje się taniec, śpiew i zwijanie cygar... także... no lekki zawód.
Ale, o dziwo, pomimo długiego wstępu poświęconego właśnie
Murzynce, to nie ona jest główną bohaterką, a Cyganka - Milagros. Jedną z
pierwszych rzeczy, którą się o niej dowiadujemy jest to, że... ma przepiękną
twarz oraz... jędrne, młode piersi... No spoko, to są właśnie te informacje,
które mnie najbardziej interesują. Tutaj doszłam do wniosku, że chyba powtórki
z losów Caridad nie będzie (spoiler alert: myliłam się...). Za to inne moje podejrzenia się sprawdziły. Nie
będę tu jednak wdawać się w szczegóły, bo to za dużo już zdradzi z fabuły.
Czemu zatem czytam tę książkę, skoro nie piszę o niej zbyt
przychylnie? Bo mimo wszystko trochę się wciągnęłam w historię Cyganów w
XVIII-wiecznej Hiszpanii. Bo oprócz tych trochę kalecznie opisanych postaci
kobiecych, to w tle jest dziadek Milagros, który jest bardzo barwnym
osobnikiem. Po prostu nie jest to zła książka!
A na szydełku w końcu coś dla mnie - powstaje ciepły sweter z alpaki w pięknym fioletowym kolorze. Jeszcze tylko końcówka dekoltu! Nie mogę się doczekać!
A na szydełku w końcu coś dla mnie - powstaje ciepły sweter z alpaki w pięknym fioletowym kolorze. Jeszcze tylko końcówka dekoltu! Nie mogę się doczekać!
Twój wpis potwierdził moje wrażenia. zaczynając Bosonogę miałam oczekiwania, których ta książka nie spełniła. Jednak dalej ją czytałam, bo jak napisałaś historia potrafiła wciągnąć na tyle, aby chciało się ją kontynuować. Nie jest to zła książka, ale nie jest też rewelacyjna. Jednak warto spędzić z nią trochę czasu. Pozdrawiam ciepło:)))
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej nie dla mnie ale jestem ciekawa jak będzie sweterek wyglądał :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam