DKN #5 - wywiady z Qrkoko i Wyszydełkowaną - Wszystkomający blog szydełkowy

czwartek, 23 lutego 2017

DKN #5 - wywiady z Qrkoko i Wyszydełkowaną

Dzisiaj na blogu głos oddaję nie kolejnej projektantce, ale dwóm dziewczynom, które w pewien sposób ukształtowały w ostatnim czasie moje spojrzenie na rękodzieło. To dzięki nim powstał cały ten cykl.

Pierwszą moją rozmówczynią jest Matka Kotów, naczelna Kura Internetów – Qrkoko. Trafiłam do niej przez przypadek, grzebiąc w odmętach Internetów i najpierw trafiając na blog Jasona Hunta, a później na jego ranking Blogerów 2014. I trafiło się mi, jak ślepej kurze ziarno. Wsiąknęłam na kilka dni, czytając kolejne posty Agaty. Przypłaciłam to prawie śmiercią, krztusząc się ze śmiechu w pracy. Dla wielu rękodzielniczek (w tym mnie) Qrkoko stała się idolką i wyrocznią w wielu kwestiach około rękodzielniczych. Agata jest autorką pojęcia „świadomi rękodzielnicy”, czyli tacy, którzy działają zgodnie z prawem, ale także znają wartość swoich prac. Zapoczątkowała również akcję #CraftMonday, dzięki której można pochwalić się nad czym aktualnie się pracuje. Nie można pominąć świetnych kursów wideo z tworzenia biżuterii, a teraz również szydełkowych!
Koniecznie zajrzyjcie na bloga Agaty oraz jej kanał na YouTube

Zdjęcia we wpisie należą do Qrkoko - Agaty Garbowskiej i Wyszydełkowanej - Anny Adamus. Zostały użyte za ich zgodą.

Jak długo dziergasz? Jak to się zaczęło?
Nad dzianiną pracuję już 12 lat. Zaczęło się na początku gimnazjum, kiedy chciałam stworzyć coś dla siebie. W mojej rodzinie mam wiele utalentowanych dziewiarek, w tym moją mamę i babcię, więc miałam to od zawsze we krwi. Zdecydowanie więcej czasu spędzam nad szydełkiem niż drutami, ale uwielbiam też miksować te dwie techniki. Sięgam również po mnie rozpowszechnione w Polsce podkategorie szydełkowania jak szydełko tunezyjskie czy knooking oraz łączę je w tworzeniem biżuterii :)




Częściej korzystasz z wzorów, czy tworzysz własne projekty?

Zależy nad czym pracuję. Przy maskotkach i innych ozdobach 3D tworzę własne projekty. Kiedy mam wyszydełkować coś przestrzennego łatwiej jest mi przerobić swój pomysł. Jednak przy "płaskich" pracach jak ubrania czy serwetki i obrusy najpierw zakochuję się we wzorze innego twórcy, a po zakupie go pracuję nad nim :) Czasami nieznacznie przerabiam go na swoje potrzeby. Więc u mnie jest to raczej 50/50 :)

Czym się kierujesz przy wyborze wzorów?

Powiem oczywistą oczywistość ale kieruję się jego pięknem :) Chociaż ostatnio zwracam uwagę na to jak złożony jest wzór. Im bardziej - tym lepiej! Przejście przez coś skomplikowanego i przerobienie tego od początku do końca daje mi masę satysfakcji i niesamowicie pobudza mnie twórczo :) Zwracam również uwagę na to czy wzór jest udostępniony i/lub sprzedawany legalnie.




Jak często korzystasz z wzorów płatnych lub dostępnych w prasie branżowej?

Prawie codziennie. Nad dzianiną pracuję cyklami, często przeskakując pomiędzy projektami. Ale staram się codziennie sięgać po jakąś publikację. Dzięki temu nie tylko poszerzam swoje horyzonty rękodzielnicze, wiem co teraz jest na dziewiarskiej "tapecie" ale i buduję piękną biblioteczkę na przyszłość! Oczywiście nie oznacza to, że codziennie coś kupuję ;) Korzystam z tych gazet i książek, które już mam i co jakiś czas dorzucam coś nowego.

Czy uważasz, że wzory dostępne w Internecie są za drogie?

Oczywiście, że nie! Średnia cena oscyluje w granicach 20-30 zł za 1 wzór, ale czasami można i za taką cenę dostać całą książkę. Są też droższe książki i wzory, nie będę ukrywać, ale to wciąż cena za mała pod względem ilości pracy, umiejętności, prób i wielu innych czynników ;)
Z drugiej strony gazetki w kioskach kosztują od 5 do 15 zł i są wypakowane po czubek wzorami. Jeżeli kogoś stać na włóczkę to i na wzór jest wstanie odłożyć.


Czy próbowałaś kiedyś spisać swój wzór, żeby udostępnić go innym?

Udostępniałam swoje wzory na maskotki. Teraz kieruję się w stronę kręcenia o nich filmów, ale na to jeszcze chwila :)

W jaki sposób można zapobiegać bezprawnemu udostępnianiu płatnych wzorów? Co możesz poradzić osobom, które uważają, że wzory są drogie?

Oczywiście, że mogę poradzić :) To ta sama rada jaką dałam sobie jakiś czas temu: Nie stać Cię? Nie kupuj! I pamiętaj, że brak środków nie upoważnia Cię do kradzieży i łamania prawa. Pomaga też twarde nazywanie spraw po imieniu - masz u siebie nielegalnie pozyskane wzory z książek? I co z tego, że "znalazłaś je w sieci" czy podajesz źródło "google" lub "pinterest". Łamiesz prawo i robisz wokół pióra innemu rękodzielnikowi. Zabierasz mu pieniądze, na które zasłużył. To tak jakby szef Ci odjął z pensji kupę kasy, bo "czego się spodziewałaś?!" lub "nie będę płacić za coś co mi się należy".
Pomaga też odwrócenie sprawy w drugą stronę i zapytanie: "Jak ty byś zareagowała gdybyś spędziła kilkadziesiąt godzin nad wzorem i wystawiła go na sprzedaż, a potem jedna osoba po zakupie udostępniała by go za darmo?"

Rękodzieło nie jest nam niezbędne do życia jak np. pokarm. Jasne, że sprawia, że nasze dni są piękniejsze, ale możemy bez niego przeżyć. Więc jeżeli nie jesteśmy wstanie wysupłać 5 czy 20 zł na wzór to znaczy, że nie jest on dla nas :) Kiedy widzę, że ktoś udostępnia takie wzory u siebie to zawsze się zastanawiam czy włóczki lub kordonki też kradnie lub "pożycza po koleżeńsku".
I nie, to że ktoś wrzucił wzór w internet nie oznacza, że można sobie z nim robić co się chce.
A jak zapobiegać? Edukować, przede wszystkim, bo wiele osób udostępnia i dzieli się takimi wzorami chociaż nie wie, że to złe.
Do swoich wzorów w widocznym miejscu dodawać szczegóły o licencji.
Monitorować sieć pod względem swojej marki (pomaga Brand24, polecam - korzystam od lat) i reagować od razu.
Nie dać sobie wmówić, że skoro "wrzuciło się to do neta to czego się spodziewać" czy, że "wzór to dobro narodowe".
Być konsekwentnym w swoich działaniach i być świadomym swoich praw.
Być silnym. To Twoja praca, masz prawo uzyskać za nią wynagrodzenie. To inni nie mają prawa odbierać Ci twoich pieniędzy. Bez względu na to jak bzdurny argument wymyślą tym razem.

Drugą moją rozmówczynią jest Ania z Wyszydelkowana.pl. Podobnie jak Qrkoko walczy o zdrowe praktyki w rękodziele, ale uczciwie przyznaje, że to właśnie Agata ze swoim blogiem otworzyła jej oczy na problem praw autorskich. Z niecierpliwością zawsze czekam na jej recenzje włóczek, bo nigdzie w sieci nie ma tak rzetelnych informacji na ten temat. Z odmętów zapomnienia wyciągnęła technikę knooking i nadała jej piękną polską nazwę – drutełko. Przygotowała również kurs, dzięki któremu nawet takie lebiegi jak ja są w stanie tworzyć drutowe prace. Przeczytajcie zatem, co sama ma do powiedzenia na temat kradzieży wzorów.




Jak długo dziergasz? Jak to się zaczęło?

Zaczęło się od sprzątania. A konkretnie, moja ciocia robiła porządki w swoim starym domu, bo szykowała się do przeprowadzki. Znalazła między innymi 3 szydełka, trochę włóczki i książki o szydełkowaniu w języku niemieckim. Od tych książek zaczęłam... I rzuciłam w kąt na dobre kilka miesięcy, po czym odkryłam uroki YouTube. Dzięki wspaniałym polskim kanałom, jak Crochet.pl, przysiadłam do szydełkowania raz jeszcze i... Nauczyłam się! Najpierw wykonywałam wzory, elementy i serwetki z filmików, dzięki temu poznałam ogólną logikę, na której zbudowana jest każda praca szydełkowa, potem łatwiej mi było z nauką czytania wzorów, a wreszcie z robieniem z głowy. To było jakieś 5 lat temu, zaczynałam wtedy liceum.

Częściej korzystasz z wzorów, czy tworzysz własne projekty?

Z początku do wszystkiego potrzebowałam wzoru, jednak z czasem zaczęłam ingerować w schematy i opisy, z których robiłam, aby coś poprawić, i tak przeszłam do projektowania dzianin według własnego pomysłu i inspiracji znalezionych w internecie. Obecnie częściej wymyślam prace sama, a po wzory sięgam tylko, gdy mnie coś zachwyci, lecz nie zawsze tak było.




Czym się kierujesz przy wyborze wzorów?

Dla mnie wzór musi być zachwycający, co niekoniecznie oznacza skomplikowany. Uważam, że piękno często tkwi w prostocie i symetrii i właśnie po takie wzory sięgam.

Jak często korzystasz z wzorów płatnych lub dostępnych w prasie branżowej?

Jeśli chodzi o korzystanie, to dosyć rzadko. Ale to nie przeszkadza mi ich gromadzić, bo "a nuż wydziergam". Mam olbrzymi segregator pełny szydełkowych gazetek, kilka książek i sporo pozycji w bibliotece na Ravelry. Czasem zdarza się też, że wykorzystam tylko jakiś element wzoru, niekoniecznie zgodnie z przeznaczeniem, na przykład ostatnie rzędy serwetki z gazety pełnią u mnie rolę wykończenia bluzki. To chyba też jakaś forma korzystania z tych zgromadzonych wzorów.




Czy uważasz, że wzory dostępne w Internecie są za drogie?

Nie, nie sądzę. Stworzenie wzoru to bardzo skomplikowana, czasochłonna i wymagająca umiejętności sprawa, więc cieszę się, że twórcy się cenią. Jeżeli uważam, że jakiś wzór jest za drogi na moje możliwości, po prostu go nie kupuję i innym też tę metodę polecam.

Czy próbowałaś kiedyś spisać swój wzór, żeby udostępnić go innym?

Oj tak, i to niejednokrotnie. Na swoim blogu staram się rozpisać, jak robiłam daną rzecz według własnego projektu. Czasem jest to schemat graficzny, czasem opis rząd po rzędzie, a czasem tylko ogólne wskazówki, jakie kształty należy uzyskać i jak przeobrazić je w gotową robótkę. Dzięki temu wiem, ile pracy kosztuje twórców ich praca i nie dziwię się, że chcą za nią zapłaty (choć moje wzory sama udostępniam za darmo).




W jaki sposób można zapobiegać bezprawnemu udostępnianiu płatnych wzorów? Co możesz poradzić osobom, które uważają, że wzory są drogie?

Przede wszystkim twórcy nie powinni bać upominać się o swoje, zaczynając od wysyłania uprzejmych upomnień, gdy to nie przyniesie skutków, powołując się na podstawę prawną, a wreszcie w przypadku najoporniejszych zgłaszając problem do administratora grupy czy strony. Chciałabym też, aby zmieniła się mentalność Polaków i wstawianie płatnych wzorów lub skanów gazetek przestało być postrzegane jako dobroduszna chęć podzielenia się radością z innymi czy dobry uczynek, a zaczęło funkcjonować w ogólnym myśleniu jako kradzież, którą w rzeczywistości jest.
A co do osób, które uważają, że wzory są za drogie - zapytałabym je, czy jeśli bluzka w sklepie nie jest dla ich możliwości finansowych dostępna, to mają prawo ją ukraść? Wydaje mi się, że o rzeczach materialnych nikt nie myśli w ten sposób, tymczasem własność intelektualna traktowana jest po macoszemu, jakby autorowi nic nie ubywało. A ubywa, ponieważ nie dostaje on należytej zapłaty za swoją pracę. Nikt nie chciałby pracować za darmo, nikt nie chciałby, aby szef nie zapłacił mu dniówki.
Jeśli wzór jest poza Twoim zasięgiem finansowym, to masz dwie możliwości. Możesz zaplanować sobie jego kupno i odmówić sobie czegoś innego, na przykład czteropaku piwa, paczki papierosów czy kilku czekolad (bo tyle zwykle kosztują wzory - nieduże wyrzeczenie raz na jakiś czas, prawda?). A jeśli faktycznie nie dasz rady, internet jest pełny darmowych, legalnie udostępnianych przez projektantów wzorów, na przykład na Ravlery lub Garnstudio. Można również kupić stare, używane gazetki w antykwariatach lub w internecie, na Allegro czy bazarkach.
I pamiętaj - im będziemy bardziej uczciwi i im lepiej zapłacimy twórcom za ich pracę, im mniejsze będą ich straty finansowe, tym więcej będą publikować świetnych, dopracowanych i pięknych wzorów - i będą robić to taniej, ponieważ przy małych stratach będą mogli sobie pozwolić na obniżenie ceny!


Dziękuję bardzo dziewczynom za udzielenie wywiadów. A Was zapraszam na wcześniejsze rozmowy z Amanitą i Asją (KLIK i KLIK)

1 komentarz:

  1. Dobrze ujęte. Sama również przeglądam blogi obu tych pań i całym serduszkiem jestem przy zasadzie, że jeśli nie stać mnie na wzór to trzeba być cierpliwym i małymi kroczkami do celu. Z resztą w internecie na prawdę można wiele świetnych wzorów "upolować", a wiele tych darmówek udostępnianych przez autorów, jest na prawdę świetna;)
    Pozdrawiam:D
    ~kira

    OdpowiedzUsuń