Ale tuż po Nowym Roku stwierdziłam, że nie może tak być, że mi coś kolejny rok będzie zalegać w moim koszyczku podręcznym. Siadłam i skończyłam. Później kolejne dwa tygodnie bieżnik nabierał mocy ustawowej, żeby pójść do blokowania, którego szczerze nie lubię ze względu na brak miejsca i kombinowanie, jak upiąć, żeby było dobrze.
A zatem (fanfary)... Proszę Państwa oto bieżnik!
(dużo zdjęć, bo się bawiłam aparatem)
A tu jeszcze na docelowym miejscu spoczynku:
Potrzebowałam bieżnik na mój niezbyt piękny parapet, pokryty łuszczącą się, odpadającą farbą olejową. Wiem, że Perfekcyjna Pani Domu nie była zbyt zadowolona, że zamiast doczyścić i opalić starą farbę, po prostu ją przykrywam, no ale cóż... Perfekcyjna, to ja nie jestem :D
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze :)
Wspaniały bieżnik :-) Bardzo mi się podoba. A w miejscu docelowym wygląda idealnie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Dziękuję za pochwały :)
UsuńBardzo ładny :)
OdpowiedzUsuńPiękny wzór ☺ Wcale się nie dziwię, że Cię zauroczył. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńNa parapecie prezentuje się fantastycznie, widać ładny wzór (pewnie przez kontrast kolorów) i w ogóle. A co do samego parapetu... Od tego są robótki! :D
OdpowiedzUsuńPiękny wzór i bieżnik wyszedł Ci śliczny choć muszę przyznać, że nie widziałam tego wzoru nigdzie ale może to lepiej, bo miałabym jeszcze jednego zalegającego UFO-ka ;) Ciekawi mnie jeszcze jakiego jest koloru? Biały czy beżowy?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam - Magda :)
Kolor to taka bardziej kawa zbożowa z mlekiem ;) Jak będziesz chciała, to chętnie się podzielę wzorem :)
Usuń