Już myślałam, że się dzisiaj nie wyrobię z postem do wyzwania Maknety. Ale jak widać, ostatecznie udało się!
W zasadzie, od zeszłego tygodnia niewiele się zmieniło... Książka ta sama, czyli Viriconium, dalej działam nad poszewką, ale oprócz tego robię na szybko również kołnierzyk, który do piątku musi być gotowy i wykrochmalony... Jakoś nie do końca to widzę... No ale mus, to mus.
Zgodnie z obietnicą z zeszłego tygodnia, napiszę kilka słów o Viriconium, bo już wiem, o co chodzi! Albo tak mi się wydaje, bo to czasem trudno stwierdzić, co poeta miał na myśli... Zdecydowanie nie jest to typowe fantasy z elfami, krasnoludami (chociaż jest karzeł), smokami i innymi stworami wyrwanymi z powieści Tolkiena. Mamy za to świat po wykorzystaniu wszystkich źródeł minerałów i metalów, gdzie wielka cywilizacja, zwana Popołudniem, do cna wykorzystała wszystkie zasoby dochodząc do wielkiego rozkwitu myśli technicznej, jednocześnie niszcząc środowisko. Brzmi znajomo? Kolejna cywilizacja żyje z tego, co pozostało po Popołudniu, ciągle wzdychając do czasów minionych. Które po zderzeniu z teraźniejszością (do którego dochodzi w dosyć niezwykły sposób) okazują się już nie takie różowe. Zdecydowanie nie jest to takie sobie czytadło... Trzeba trochę pomóżdżyć, co przeszkadza mi o tyle, że często czytam w tramwaju, gdzie często nijak nie da się skupić, bo ktoś nad głową mi sępi... Ale zdecydowanie książka warta jest wysilenia szarych komórek. A! I rzeczywiście jest to zbiór opowiadań, chociaż część z nich tworzy zdecydowanie całość ze sobą.
A o to przyczyna mojego późnego posta:
Byłam na spotkaniu powiedzmy, że autorskim (chociaż nie on jest tak de facto autorem) z Władysławem Frasyniukiem. Jako dziecko solidarnościowca w stanie spoczynku, chciałam się przejść, żeby zobaczyć jak inni przedstawiają te czasy. No cóż... nie będę się wypowiadać na ten temat publicznie, napiszę tylko, że mój pogląd w tej sprawie niewiele się zmienił^^ Ale Pan Frasyniuk wydaje się osobiście bardzo przyjaznym i pozytywnym człowiekiem ;)
Dziękuję za komentarze i odwiedziny ;)
środa, 29 stycznia 2014
Późne Wspólne dzierganie i czytanie
About Olaboga
Cześć! Mam na imię Ola i od kilku (no dobra, kilkunastu...) lat moje życie w mniejszym lub większym stopniu jest zamotane... A wszystko przez miłość do szydełka i włóczek. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
Wspólne dzierganie i czytanie
Etykiety:
czytelniczo,
kołnierzyki,
poduszka,
Wspólne dzierganie i czytanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
O rajusiu, na jakim to szydełku ten kołnierzyk heklujesz? Toż to jakaś straszliwa cienizna jest.. w sensie rozmiaru, bo efekt godzien najwyższego uznania:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Od razu cienizna^^ to aż 1,25^^ Ale w miarę szybko przybywa, więc źle nie jest ;)
UsuńJa jak zawsze zachwycam sie tym co robisz. Dzieki Tobie dowiedzialam sie ile ciekawych rzeczy mozna zrobic na szydelku. Dziekuje. Ja tylko probowoalam robic serwetki, kolnierzyki i torebki. Ale Ty otworzylas mi oczy i zainspirowalas. Ogromne dzieki. Szczerze podziwiam Twoje prace i tez chce umiec szydelkowac tak jak Ty. Pozdrowienia Hardaska
OdpowiedzUsuńAleż mi posłodziłaś ;) Dziękuję za komplementy :)
Usuńa ja z szydełkiem jakoś się nie dogaduję - umiem robić, wychodzi mi co zaplanuję ale to nie jest taka miłośc jak z drutami:) trzymam kciuki za kołnierzyk bo sie zapowiada pieknie.
OdpowiedzUsuńViriconium trafia na listę "do przeczytania"
Dla mnie szydełko jest wielką miłością ;) Nie wiem, czy nawet jak nauczę się drutować, to będę często szydełko zdradzać...
UsuńKołnierzyki szydełkowe kojarzą mi się z dzieciństwem - w przedszkolu jako jedyna takie nosiłam, bo to już nie były te czasy, kiedy wszystkie dzieci miały i sentyment mi pozostał. To zaskakujące, że do tej pory nie dorobiłam się własnoręcznie wykonanego kołnierzyka... Może czas wpisać to na listę To Do (i tak już niemal nieskończoną)...
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo fajnie - uwielbiam takie nietypowe fantasy. Idę szukać, czy da się ją jakoś niedrogo zorganizować w PDF :)
Kołnierzyki są spoko, bo szybko się je dzierga, tylko trzeba mieć je do czego nosić ;)
UsuńA książka naprawdę jest nietypowa (im dalej czytam tym bardziej się o tym przekonuję)
Książki (tej drugiej) nie znam, ale wiem, kto to Frasyniuk. Zazdroszczę spotkania. Dla Ciebie zapewne miało ono duże znaczenie.
OdpowiedzUsuńKołnierzyków chyba nigdy nie robiłam, a czy nosiłam. Tez nie pamiętam. Chyba mnie to minęło.
Ja kołnierzyków nie nosiłam, w przeciwieństwie do starszej siostry, która się załapała u mnie w szkole jeszcze na fartuszki ;) Pamiętam, że miała najładniejsze w całej klasie
UsuńZachęcająco brzmi opis tej pierwszej książki. Podsunę go mojemu Mateuszowi, lubuje się w sci-fi i temu podobnych klimatach:).
OdpowiedzUsuńW zasadzie to faktycznie bardzie sci-fi niż fantasy... A jak fantasy to takie trochę steam-punkowe...
Usuńkołnierzyk zapowiada się fajnie, ja nawet sobie jeden w tamtym roku zrobiłam i nosiłam. Ksiązką zdecydowanie dla mnie więc ją sobie dopisuję. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńJa kołnierzyki tylko dla innych robię, nie mam niestety sama do czego ich nosić ;/
Usuńkołnierzyk zapowiada sie bardzo ciekawi.:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńKołnierzyk na pewno będzie piękny, bo szydełkowy zawsze wyglądają niesamowicie! i mam już sama zapisany taki projekt dla mojej najstarszej córki.
OdpowiedzUsuńKsiążka brzmi naprawdę ciekawie; zastanawiam się, jak to zrobiić, żeby wszystko dziergac i przeczytać jednocześnie?
Anka
Też się nad tym zastanawiam... Tak się chyba jednak nie da... życie za krótkie ;/
UsuńNa szydełku potrafię robić, ale jak dla mnie wymaga zbyt dużo uwagi, więc robię na drutach. Natomiast podziwiam wszelkie prace szydełkowe. Są niesamowite! I bardzo, bardzo mi się podobają! Z fantastką kiedyś nie było mi po drodze. Ale człowiek się zmienia i ja też Coś próbuję czytać, ale potrzebuję przewodnika po fantasy. Mogłabyś mi coś polecić, co by mnie wciągnęło? Dla początkujących.
OdpowiedzUsuńZ chęcią Ci doradzę, ale to bardziej na wymianę maili jest, bo to zależy wszystko od Twoich zainteresowań ;) Jak coś odezwij się: proboszka@gmail.com
Usuń