W tym tygodniu mam dla Was niespodziankę^^ jeśli ktoś spodziewał się kolejnego fantasy, to no cóż... nie tym razem. Postanowiłam spoważnieć i wziąć coś cięższego tym razem.
Ken Follett, "Zima świata", jakieś pół kilo spokojnie. Ale nie tylko w sensie fizycznym książka jest ciężka. Bardziej chodzi o tematykę. Jest to powieść historyczna, osadzona w realiach lat 30, tuż po dojściu do władzy Hitlera. Jednocześnie to druga część trylogii Stulecie. Ogólnie bardzo lubię Folletta, zakochałam się w jego książkach gdy sięgnęłam po Filary ziemi, gdzie akcja jest osadzona w czasach bliższych memu sercu, niż Stulecie, czyli w średniowieczu. Facet ma niesamowity dar do oddawania realiów epoki, kreowaniu postaci i budowaniu napięcia. Jeśli pojawiają się postacie historyczne, co często jest nieuniknione, to tylko w miejscach w jakich w danym momencie mogli być (np. Hitler nie pojawia się w jakieś wiosce w Bawarii na przykład, skoro wiadomo z dokumentów, że w tym czasie siedział w Berlinie) i tylko postępując, tak jak wiemy, że by postąpili. Jak w Filarach Ziemi można by mówić o bohaterach jako takich, to już w Stuleciu byłabym bardziej skłonna stwierdzić, że bohaterem jest Historia i to właśnie przez duże H. To ona najwięcej miesza, wchodzi w paradę zwykłym ludziom. I to, co jeszcze mnie właśnie bardzo u Folletta urzekło. Nie skupia się na jednej grupie społecznej. Mamy tutaj losy i austriackiej arystokracji, angielskich górników, rosyjskich uciekinierów. Dodatkowo mamy świetnie ukazane ludzkie motywacje, dlaczego jedni ulegli charyzmie Hitlera, podczas gdy inni się mu oparli. Na razie więcej nie napiszę, bo po pierwsze jeszcze nawet 100 stron nie przeczytałam, a po drugie chciałabym Was gorąco zachęcić abyście sami sięgnęli po którąś z jego książek ;) Zwłaszcza, że wiem, że część z osób biorących udział w zabawie Maknety za fantasy nie przepada, a to chociaż jest fikcją, to stety-niestety, fantazją nie jest.
Na szydełku pełznie sweterek... Sądziłam, że pokażę dzisiaj chociaż karczek, ale się mocno przeliczyłam. Myślałam, że robienie od góry sweterka bez jakiegoś gotowca pójdzie jak z płatka. Na razie to głównie było prucie, ale wychodzę na prostą!
Na kilku blogach widziałam pierwsze oznaki wiosny. Dzisiaj w drodze do pracy sama zauważyłam pierwsze przebiśniegi:
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze :)
środa, 19 lutego 2014
Wspólne dzierganie i czytanie - Zima świata
About Olaboga
Cześć! Mam na imię Ola i od kilku (no dobra, kilkunastu...) lat moje życie w mniejszym lub większym stopniu jest zamotane... A wszystko przez miłość do szydełka i włóczek. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
Wspólne dzierganie i czytanie
Etykiety:
czytelniczo,
Wspólne dzierganie i czytanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bardzo lubię Folleta. Ma niesamowitą łatwość snucia opowieści. Czytałam pierwszą część "Zimy stulecia" "Świat bez końca" i bardzo mi sie podobała. "Zimę.." zostawiam sobie na jakieś dłuższe wolne, bo nie bardzo mam teraz czas na takie cegły. Chociaż może?
OdpowiedzUsuńO tak, Follett jak mało kto potrafi opowiadać ;) A na cegły zawsze u mnie się czas znajdzie ;) Z resztą wolę cegły, bo na dłużej starczają ;p
UsuńUrocze te przebisniegi. Ja zastanawiam sie nad tym czy trudno zrobic sweterek na szydelku. Sama probuje wedlug jakiegos schematu robic takie male bolerko, ale az sie boję pisac, żeby nie zapeszyc, bo to pierwsze moje podejscie do czegos wiekszego. Ja mysle, że lata 30 te w Niemczech to bardzo fascynująca i tragiczna epoka. I mało o niej wiemy. Niedawno odkrylam film o niemieckich nastolatkach zafascynowanym jazzem, ktorym grozil za to oboz. TO chyba Swing King czy cos takiego. Caly czas myslimy o Holokauscie, a nie zastanawiamy sie jak cierpialo niemieckie spoleczesntwo. POzdrawiam Hardaska
OdpowiedzUsuńZ tym moim sweterkiem to sądziłam, że będzie w miarę prosto, bo ogólną zasadę robienia od góry znam, ale przy szczegółach na razie się gubię. Ale wiem, że jak skończę karczek powinno być już z górki ;) Czekam na wynik Twojego zmagania z bolerkiem :)
UsuńO tak, zdecydowanie nie można zapomnieć, że ofiary były po obu stronach i że cała historia świata, to tak naprawdę historia poszczególnych osób, które przeżywały swoje dramaty, niezależnie po której stronie barykady stały.
Zazdroszczę przebiśniegów, u nas jeszcze zima na całego, chociaż nie taka sroga jak zazwyczaj, z Folletta niestety nic nie czytałam , oglądałam tylko "Filary Ziemi" , ale to przecież nie to samo co książka. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc chciałabym taką sążną zimę ze śniegiem. Tak przez tydzień^^
UsuńNie wiedziałam nawet, że film powstał na podstawie książki oO
Niezła recenzja, jestem pewna, że namówisz kogoś do sięgnięcia po tę pozycję ;) W sumie nigdy nie czytałam książek, w których akcja osadzona jest w średniowieczu, jakoś tak zawsze bliżej mi było do współczesności :P
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Ja jakoś zawsze wolałam średniowiecze, stąd wybór studiów historycznych. Nawet w gimnazjum koleżanka mówiła, że ja taka "średniowieczna" jestem (cokolwiek to miało znaczyć, ale ponoć to był komplement^^)
Usuńja musze w końcu siegnąc po ksiażki foleta tak wszyscy zachwalają a ja nic nie czytałam
OdpowiedzUsuńSięgnij, sięgnij, bo naprawdę warto ;)
UsuńPierwszą część przeczytałam a w zasadzie pochłonęłam a drugą tak jakoś odwlekałam aż zapomniałam o niej:-)) Arcymaga sobie kupiłam na allegro (dzieki za podpowiedź) a Gromyko jest troszkę za droga a w bibliotece nie mają:( Coś na temat prucia w tym tygodniu też moge powiedzieć , za to później wychodzi jak należy. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńEdi, mam nadzieję, że dzięki temu postowi sobie przypomniałaś o Zimie świata i sięgniesz po nią ;) Ja czytam ją głównie w drodze do i z pracy i ciągle cierpię, że muszę te 8 godzin odbębnić, żeby znowu ją wziąć w ręce.
UsuńNiestety, Gromyko jest strasznie rozchwytywana, z Wiedźmy jest chyba 5 tomów, udało mi się dorwać pierwsze 2, na resztę ciągle poluję...
Musze koniecznie poszukac w tutejszej bibliotece, bo brzmi więcej niz dobrze. bycie fanka fantasy nie przeszkadza mi bowiem czytać też tego typu ksiązek.
OdpowiedzUsuńPrucie jest chyba nieodłączną częścią dziergania:) oby dalej szło sprawnie.
Anka
Mam nadzieję, że jak skończę karczek, to już będzie łatwizna ;) A Follett naprawdę jest wart przeczytania, sama jestem fanką fantasy, ale po książki historyczne tez czasem sięgam ;)
UsuńTeż widziałam przebiśniegi, w niedzielę! Ale przyjemny widok!
OdpowiedzUsuńKsiążka rzeczywiście 'ciężka', osobiście nie lubię takich wielkich tomów, choć Follet czasami bywa wyjątkiem :)
Ta jest wydana na w miarę cienkim cienki papierze, więc pomimo ponad 1000 stron objętościowo nie jest gruba.
UsuńA przebiśniegi mnie też szczerze zaskoczyły, dopiero środek lutego...
Jeszcze nie szydelkowalam sweterka od gory, ale mam w planach jeden... ;) Sliczna wiosna u Ciebie :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że swój uda mi się skończyć i się nie poddam^^ A wiosnę, to w zasadzie od prawie miesiąca mamy, na Dolnym Śląsku zima nas wyjątkowo łagodnie w tym roku potraktowała.
UsuńCzytałam i bardzo mi się podobały
OdpowiedzUsuńCieszę się :) A jakieś jego kryminały czytałaś? Zastanawiam się, czy są tak samo przyjemne jak powieści historyczne.
UsuńNie czytałam zbyt wielu książek Folletta. nam tylko "Igłę" i Skandal z Modiglianim". Obie powieści dobre, "Igła" chyba lepsza. Sama nie wiem, czemu moje drogi z Follettem się rozeszły. Wczoraj oglądałam przebiśniegi. Pełno ich w przydomowych ogródkach. "Wiosna, panie sierżancie!" ;)
OdpowiedzUsuń