Co środowe publikowanie postów zaczęło mnie mobilizować nie tylko do systematycznego publikowania postów i szybszego przebierania szydełkiem, ale także do zwiększenia tempa czytania. Jakoś tak wzięłam sobie za punkt honoru, żeby co tydzień móc przedstawić Wam kolejną książkę.
Zatem, jak pewnie już się domyśliliście, skończyłam czytać "Zbieracza burz". No cóż, książka pod wieloma fabularnymi względami mnie zaskoczyła. Zwłaszcza jeśli chodzi o zakończenie. Cóż jeszcze mogę napisać o niej, żeby zbytnio nie zdradzić szczegółów... Daj dużo do myślenia, jeśli chodzi o wiarę. Może brzmi to nieco patetycznie, ale pomimo dosyć lekkiej formy, jaką jest fantasy, naprawdę człowiek zaczyna się zastanawiać czym obecnie jest wiara. I jak różne skrajne formy może przybrać. No i oprócz tego jeszcze garść może i banałów, ale za to bardzo zgrabnie podanych: że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, że nie wszystko jest takim jak się wydaje, że czasem trzeba się poświęcić w imię wyższych celów. No i, cytując "Fausta": "jam jest częścią tej siły, która wiecznie zła pragnąc, wiecznie czyni dobro". Bo może z tym buntem Lucyfera było trochę inaczej? Może wcale źle nie chciał?
Gorąco polecam Wam całą serię "Anielskie Zastępy" Mai Lidii Kossakowskiej!
A co teraz czytam? Ponownie Terry Pratchett, tym razem "Kosiarz". Wszystkie powieści tego autora dziejące się na Świecie Dysku są podzielone na pewne cykle, nie będę tu się wdawać w szczegóły, napiszę jedynie, że "Kosiarz" traktuje o Śmierci. Jako postaci, a nie nieuniknionym końcu wszystkich i wszystkiego. Hmm... chociaż jak się zastanowić, to nie sposób pisać o Śmierci bez poruszania tematyki śmierci...
Śmierć w książkach Pratchetta jest przedstawiona, tak jak każdy większość osób sobie ją wyobraża: zakapturzony szkielet z kosą, na Pimpusiu. Pimpuś to oczywiście koń, ale nie żadna tam chabeta, ale prawdziwy ogier. Nie jakiś szkieletor, bo na takim niewygodnie się jeździ, ani nie płomienny, bo taki łatwo zaprósza ogień w stajni...
Zadaniem Śmierci jest przeprowadzenie zmarłych na drugą stronę, która to wygląda tak, jak każdy ją sobie wyobrażał lub jak został nauczony wierzyć. Ale co się stanie, gdy Śmierć dostanie czas, który może spędzić, a później umrzeć? Gdy Śmierć pójdzie na emeryturę? Co się stanie z największym miastem Świata Dysku, gdy po ulicach zacznie się szwendać Mag-zombie, który nie marzy o niczym innym, jak tylko umrzeć, ale tak porządnie? O tym właśnie traktuje "Kosiarz". Na razie więcej napisać nie mogę, bo w zasadzie dopiero zaczęłam, ale jestem pewna, że uśmieję się przednio ;)
A na polu robótkowym się dzieje. Sweter się powoli posuwa, komin też. Ale najbardziej posuwają się jajka. A dokładniej szydełkowe płaskie pisanki. Zostałam poproszona o zrobienie ich w ilości hurtowej, więc dziergam, chociaż już bliżej, jak dalej do końca ;)
Dziękuję za wszystkie odwiedziny i komentarze ;)
środa, 19 marca 2014
Wspólne dzierganie i czytanie - jajcarski Kosiarz
About Olaboga
Cześć! Mam na imię Ola i od kilku (no dobra, kilkunastu...) lat moje życie w mniejszym lub większym stopniu jest zamotane... A wszystko przez miłość do szydełka i włóczek. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
Wspólne dzierganie i czytanie
Etykiety:
czytelniczo,
Wspólne dzierganie i czytanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ukochana książka moich dzieci, szczególnie syna:) Jeny, wszyscy już dziergaja jajka a ja nadal wełniany sweter! Serdeczności
OdpowiedzUsuńSpokojnie, ja też ciągle wełniany sweter męczę ;) Więc tak źle nie jest :D
UsuńCzyli Twoje dzieci książkę polecają? Jak na razie bardzo mi się podoba ;)
Ich ulubionym bohaterem u Pratchetta jest właśnie Śmierć:)
UsuńBardzo ladne kolorki tych jajek :-)
OdpowiedzUsuńTemat o smierci - brzmi interesujaco :-)
Dziękuję :)
UsuńA temat jest naprawdę interesujący, zwłaszcza, że nie jest to książka tylko o umieraniu.
Terry Pratchett coraz bardziej mnie intryguje, chyba poszukam w księgarniach:)
OdpowiedzUsuńSkuś się ;) jeśli Ci nie przeszkadza to, że wszystko może się zdarzyć i satyra na wszystko, to Pratchett powinien Ci podpasować ;)
UsuńKurczę, a ja Pratchetta nie mogę szarpnąć, chyba nie moja bajka...
OdpowiedzUsuńZa to kolory pisanek obłędne :) "Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to Ty..."
Pozdrawiam,
Inka
Jak już wielokrotnie pisałam, nie każdemu książki Pratchetta się podobają, mają tyle samo zwolenników, co przeciwników. Sama długo była na nie, aż w końcu się przemogłam, przełamałam niechęć przed tymi kiczowatymi okładkami i jakos poszło :)
UsuńWiesz, mnie tez wyzwanie u Maknety mobilizuje do szybszego przebierania szydelkiem i czytania (zeby bylo cos nowego do powiedzenia). A z drugiej strony jak tu opowiedziec historie, tak by nie zespuc niespodzianki temu, kto chcialby ją przeczytac. Pozdrawiam Hardaska
OdpowiedzUsuńCzyli nie tylko ja sobie narzuciłam rygor ;)
UsuńStaram się za każdym razem tak przedstawić książki, żeby tylko zarysować ogólną fabułę i nakreślić to, czego można się spodziewać w przyszłości. Ale racja, trzeba uważnie dawkować informacje ;)
Fantastyka :) Też uwielbiam. Mai Kossakowskiej bardzo lubię "Zakon krańca świata", próbowałam też przebrnąć przez cykl "Upiór południa", ale nie dałam rady.
OdpowiedzUsuńDo "Zakonu..." się przymierzam, głównie ze względu na to, że powstała planszówka na jej podstawie ;)
UsuńKurcze ja zaczęłam czytać Pracheta ale nie wciągnęłam się, chyba muszę drugie podejście zrobić.
OdpowiedzUsuńFajne te jajeczka i te kolorki wiosenne jak cukiereczki :)
Dzięki ;)
UsuńPratchett jest bardzo specyficzny, albo się go wielbi, albo nienawidzi ;) Jak próbowałaś i nie podszedł, to nic na siłę ;)
Prachett to raczej mój syn :) nie lubię fantastyki ,
OdpowiedzUsuńkolorowo u Ciebie, lubię dziergać te pałskie pisanki :)
Ja też lubię je dziergać ;) 20 minut i już jedna gotowa ;)
UsuńNie zapoznałam się jeszcze z twórczością Prachett'a, kurcze, jest tyle książek do przeczytania, tyle wełen do przerobienia, jak na to wszystko czas znaleźć?
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Znam ten dylemat... wszystkiego tak dużo, tylko czasu mało ;/
UsuńIle ja się tych jaj narobiłam, teraz spróbuję zrobić jakąś kokoszę. Patchetta, mogę śmiało powiedzieć, że nie znam. Przeczytałam jedynie jego książkę "Kot w stanie czystym", a wiadomo, że to nie jest typowy Pratchett.
OdpowiedzUsuń"Kota" nie czytałam, chyba nawet w bibliotece nie widziałam... Ja w tym roku też się tych jaj narobię, mam nadzieję tylko, że nie dostanę jajowstrętu ;p
UsuńWidok jajek budzi we mnie ochotę wyciagnięcia szydełka :)
OdpowiedzUsuńDo Pratchetta nie umiem sie przekonać ale będę próbowac co jakiś czas
Już to pisałam, napisze ponownie. Nie każdemu Pratchett podejdzie i nie ma się co zmuszać ;) A szydełko wyciągaj jak najbardziej ;)
UsuńŚlicznościowe jajka, to nie tylko ja mam Wielkanoc na tapecie, książka dla męża
OdpowiedzUsuńWbrew pozorom Wielkanoc wcale nie taka odległa, a mnie Święta wszystkie lubią zaskakiwać, więc lepiej zacząć wcześniej ;)
UsuńFajne kolorki pisanek, ja jakoś nie mogę się zmotywować, ciągle mi się wydaje, że do świąt jeszcze tyyyle czasu :)
OdpowiedzUsuńJuż tylko miesiąc ;) Więc do roboty!^^
UsuńNo właśnie! płąskie pisanki, za to powinna się zabrać! dobrze, ze o nich napisałaś. Piękne kolorki wybrałas na wielkanocne ozdoby
OdpowiedzUsuńAnka
Dzięki ;) Te pisanki to wspaniała robótka, bo robi się je szybko, a wyglądają uroczo ;)
UsuńJajka z ananasem :D
OdpowiedzUsuńPodziwiam Cię, że tyle szydełkujesz i jednocześnie czytasz jedną książkę na tydzień. Kiedy masz na to wszystko czas?
Książki akurat były dwie w tym tygodniu^^ A czas no cóż... jakoś się znajduje, chociaż wolałabym go więcej ;) Poza tym, ja po prostu szybko czytam :D
UsuńNie umiem czytać szybko :F Szydełkować szybko też nie umiem. Damn >_>
UsuńTeż miałam taki plan co tydzień nowa książka, ale odkąd wróciłam do pracy to marnie z tym. I kolejka książek do przeczytania rośnie z tygodnia na tydzień.
OdpowiedzUsuńKolorowe będą święta u Ciebie.