I kolejna środa. Gdyby nie wyzwanie Maknety, zapewne posty nie ukazywałyby się regularnie, zwłaszcza, że ciągle męczę sweter. Dalej nie skończyłam karczku. Mea culpa. Na usprawiedliwienie mogę jedynie napisać, że w pracy mam niezły kocioł i jak wracam do domu, to już na mało co mam siły. Dobrze, że się robi coraz cieplej, to w tramwaju do pracy będę mogła znowu dziergać^^ A tak pozostaje głównie czytanie. W drodze do i z pracy i przed spaniem.
Po wcześniejszej lekturze zdecydowałam się wrócić do fantastyki. "Zima świata" w świetle ostatnich wydarzeń stała się książką zbyt ciężką.
Żeby tak całkiem się odstresować i trochę odmóżdżyć wybór ponownie padł na Terrego Pratchetta, a konkretnie na "Pomniejsze bóstwa".
Jeśli kiedykolwiek zastanawialiście się, co się stało z tymi wszystkimi bogami mitologii greckiej, rzymskiej, czy nawet azteckiej, w momencie, gdy utracili swoich wyznawców, czym żywią się bogowie (i nie chodzi tu wcale o ambrozję) i do czego potrzebni są im prorocy, to właśnie "Pomniejsze bóstwa" zaspokoją Waszą ciekawość. Chociaż książka jest pisana jak zawsze z przymrużeniem oka, to nie da się w niej nie znaleźć ponadczasowych mądrości (wiem, że to strasznie pompatycznie brzmi, ale nie bardzo wiem, jak inaczej to napisać^^). No i daje dużo do myślenia, zwłaszcza, że jednym z bohaterów jest Brutha, który zawsze miał Pewność. On nie wierzył, że Om, Który Swoimi Kopytami Miażdży Wrogów, istnieje. On to wiedział (bo babcia mu kazała...). Ale nie tylko kwestia religii jest poruszana w książce. Bo tam gdzie pojawia się wiara, pojawia się również filozofia i filozofowie z gąbkami (filozof bez gąbki, to nie filozof). Ale nie chcę Wam za dużo zdradzać, bo mam nadzieję, że ktoś się skusi, by ją przeczytać.
Tylko nie oceniajcie książek Pratchetta po okładce, bo do najpiękniejszych to one nie należą, są wręcz szkaradne i trochę kiczowate. Ale po przeczytaniu danej książki i popatrzeniu ponownie na okładkę, można dostrzec rzeczy, których wcześniej się nie zauważyło.
A! I najważniejsze! Żółw Się Rusza ;)
Dziękuję za komentarze i odwiedziny :)
środa, 5 marca 2014
Wspólne dzierganie i czytanie - Pomniejsze bóstwa
About Olaboga
Cześć! Mam na imię Ola i od kilku (no dobra, kilkunastu...) lat moje życie w mniejszym lub większym stopniu jest zamotane... A wszystko przez miłość do szydełka i włóczek. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
Wspólne dzierganie i czytanie
Etykiety:
czytelniczo,
Wspólne dzierganie i czytanie
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Ja tez juz zyje nadzieja, ze bedzie cieplej :)
OdpowiedzUsuńU nas nie było prawdziwej zimy, najwyżej przez tydzień temperatura utrzymywała się przez całą dobę poniżej zera. Więc nie mam na co narzekać ;p
Usuńa ja powiem szczeże, że żałuję, że nie było prawdziwje zimy :) ale teraz to już na wiosnę czekam :)
OdpowiedzUsuńksiążka bardzo fajna :)
Też żałuję braku porządnej zimy, ale jakby teraz przyszła, to więcej szkody niż pożytku by z niej było. Więc niech wiosna już przychodzi ;)
UsuńBardzo mnie zaciekawiłaś tą książką, będę dzisiaj w bibliotece , więc spytam , zapisałam nawet tytuł w komórce, strasznie mnie zaintrygowałaś, żółw pozostanie żółwiem i z natury jest powolny:)))) pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńChyba, że na żółw płynie przez kosmos, a na jego grzebiecie stoją cztery słonie, na których opiera się świat...
UsuńPrzyznam, że zaciekawiłaś mnie książką. Może, kiedy przebrnę przez moje zaległe lektury sięgnę po Twoja propozycję.
OdpowiedzUsuńCieszę się ;) Ostrzegam tylko, że Pratchett jest specyficzny i nie każdemu pasuje.
UsuńDziękuje za ostrzeżenie ;)
UsuńNo a ja do Prachetta nie mogeę się przekonać jakoś - a próbowałam juz przynajmniej tyle razy ile ktoś ze znajomych sie zachwycał. Dam mu kiedyś szansę jeszcze
OdpowiedzUsuńJa też długo się przekonywałam. W zasadzie miałam opory właśnie dlatego, że tyle osób się zachwycało, a ja chciałam być oryginalna^^ Ale jak się chce o czymś wypowiadać, to najpierw trzeba wroga poznać ;p I się okazało, że wróg nie taki straszny ;) Ale prawdą jest, że Pratchett jest specyficzny i nie każdemu pasuje.
UsuńZ robótkami to przecież nie wyścigi; na pewno przyjdzie czas na szybsze dzierganie, kiedy warunki będą sprzyjać temu.
OdpowiedzUsuńnie słyszałam o książce, ale warta wpisania na listę. nie znam autora, więc nie jestem jeszcze nastawiona ani na tak, ani na nie:)
Anka
Mam nadzieję, że w końcu znajdę trochę czasu, żeby przysiąść z szydełkiem, bo ostatnio nawet weekendy miałam mocno aktywne.
UsuńJa Pratchetta uwielbiam a na poprawę humoru jest niezawodny:))) Chociaż tej akurat nie czytałam ale moje dzieci na pewno. No a żółwiem to naprawdę zanęciłaś:)) Serdeczności.
OdpowiedzUsuńO tak, w prawie każdej książce znajdzie się coś, co wywołuje uśmiech na twarzy ;)
UsuńŁadny ten turkus, więc czekam na końcowy efekt,ale bez pośpiechu
OdpowiedzUsuńTurkus faktycznie jest śliczny, ale w ostatecznej wersji będzie go malutko ;)
UsuńPratchetta znam tylko troszkę, przeczytałam dwie książki. "Kolor magii" podobał mi się najbardziej :). Humor dość specyficzny, nie każdemu będzie pasował. Robótka zapowiada się interesująco :). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńO tak, Pratchett jest bardzo specyficzny i chociaż sama uważam, że ma świetny humor, to wiem, że nie każdemu może przypaść do gustu.
UsuńFajnie w tramwaju pociergac. A ludziska nie patrzą się dziwnie?. Ale co się przejmowac. To na szydełku robisz ten sweterek. Pozdrawiam Hardaska
OdpowiedzUsuńPatrzą, czasem coś pokomentują, ale mi to nie przeszkadza^^ Nie znam ich, prawdopodobnie nigdy już nie spotkam, to czym się przejmować? Lepiej w ten sposób spędzić pół godziny w tramwaju, niż gapiąc się bezmyślnie w okno ;)
UsuńBędę dziergać w autobusie, przede mną 5 godzin drogi. Albo czytać Larssona ;) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki, za owocną i spokojną podróż ;)
UsuńNie ma usprawiedliwień. Nie dziergasz, to znaczy, że jesteś słaba :P
OdpowiedzUsuńWiem, że jestem słaba ;( Ale zaczynam z tym walczyć! :D
UsuńNo ja myślę! Godzina dziennie i jedziesz, mała. Nie ma opierdalania. Hardkorowy Koksu na szydełku i te sprawy ;D
UsuńSzydełkowanie w tramwaju i innych środkach komunikacji rządzi - zrobiłam kiedyś wyjątkowo paskudną chustę na szydełku tylko podczas dojazdów na uczelnię. Teraz z drutami mam trochę większy problem, ale z drugiej strony - mniej dziwnych typów się przysiada :-) A "Pomniejsze bóstwa" bardzo lubię - nie jestem jakąś szaloną fanką Pratchetta, ale ta książka akurat jest świetna. Pozdrawiam ciepło!
OdpowiedzUsuńMi książki TP kojarzą się z książkami dla gimbazy właśnie przez te okładki. ale może sięgnę po tę jak się nadarzy okazja, szczególnie, że tak fajnie o niej piszesz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam