Kolejne zaległości! Ten szal ma już z dobre dwa lata, a dalej nie pokazałam go na blogu...
Zaczęłam go robić z zamiarem założenia na ślub przyjaciółki w maju.
Ale nie pykło. Jakoś zadanie mnie przerosło. Ale pomyślałam: nic to, w lipcu jest ślub siostry! I wiecie co? Też nie zdążyłam... Jakoś mi z tym szalem nie było po drodze. Ale zęby zacisnęłam i o to jest!
Robiony węzłami Salomona z cienkiej, włochatej włóczki z metalizowaną nitką od Alize (zabijcie mnie, ale nie pamiętam nazwy... ale wiem, że poszły dwa motki 50g). No narobiłam się strasznie, chociaż sam wzór jest łatwy, prosty i przyjemny.
Ostatecznie szal zaliczył jedno wesele, gdy go pożyczyłam koleżance. A sama go czasem używam na jakieś większe wyjścia - błyszcząca nitka jednak dosyć ogranicza jego codzienne użycie ;)
No i jedna uwaga - ten włos staje się bardzo nieprzyjemny, gdy się człowiek zaczyna pocić. Na samą myśl zaczyna mnie gryźć...
Dzięki za wszystkie komentarze i odwiedziny ;)
poniedziałek, 19 lutego 2018
About Olaboga
Cześć! Mam na imię Ola i od kilku (no dobra, kilkunastu...) lat moje życie w mniejszym lub większym stopniu jest zamotane... A wszystko przez miłość do szydełka i włóczek. Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną na dłużej!
szal
Etykiety:
szal
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Wygląda pięknie! Warto było kończyć:))
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Było warto, ale nie wiem, czy bym drugi raz się podjęła ;p
UsuńPiękny jest! Dobrze, że go skończyłaś :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńŚliczny. ten wzór jest bardzo ciekawy. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńDopiero zaczynam swoją przygodę z drutami i przyznam, myślałam, że będzie łatwiej...
OdpowiedzUsuńMacie może jakiś fajny internetowy sklep z wełną do polecenia?