DKN #10 - Wywiad z Moniką Miszczuk - Wszystkomający blog szydełkowy

czwartek, 30 marca 2017

DKN #10 - Wywiad z Moniką Miszczuk

Dzisiaj zapraszam Was na spotkanie z Moniką Miszczuk. Do tej pory publikowałam wywiady z dziewczynami, które projektują rzeczy na druty. Dzisiaj odmiana. Monika tworzy piękne wzory na szydełkowe zabawki. Przyznam szczerze, gdyby nie ta akcja pewnie bym jej nie poznała… Jakoś żyłam w przeświadczeniu, że większość szydełkowych wzorów tworzą osoby z zagranicy. A tu taka niespodzianka!

Monika jest autorką pięknych prac przeznaczonych głównie na maluchów, ale jestem pewna, że wielu z nas samo chciałoby wejść z posiadanie przeuroczej syrenki, baranka, czy po prostu misia? Koniecznie zajrzyjcie na jej fanpage - pełen pięknych zdjęć i opisów (często bardzo zabawnych) zabawek, które tworzy.
Jak sama o sobie pisze – jej zabawki mają przynosić szczęście i radość nam i naszym bliskim. I wiecie co? Patrząc na nie, jestem pewna, że nie może być inaczej!
Wszystkie jej wzory znajdziecie na Ravelry, Etsy lub na stronie.

Zapraszam do czytania :)

Wszystkie zdjęcia w tym wpisie należą do Moniki Miszczuk, nie można ich kopiować bez zgody autorki.

1. Jak długo dziergasz? Od czego się zaczęło?
Odkąd sięgam pamięcia... Jeszcze nim zaczęłam chodzić do szkoły moje misie i lalki miały szydełkowe szaliki. Druty mnie nie interesowały.. Ciągle gubiłam gdzieś oczka.. ale szydełko... to było to... Myślę.., Nie!!! Jestem przekonana, że odziedziczyłam to po mamie.. Na pewno jest jakiś gen szydełkowy... Jakiś naukowiec kiedyś go odnajdzie Tak jak gen determinujący kolor oczu lub włosów, tak mnie w udziale przypadł gen szydełkowy Moja mama dostała go od swojej mamy.. a ona od swojej... I tak co najmniej kilka pokoleń kobiet w mojej rodzinie. Dziergało, haftowało... szyło... Nie dlatego, że musiały - to była ich pasja. W dobie PRL trudno było dostać coś wyjątkowego Mama więc szyła nam sukienki i robiła sweterki . Zaraziłam się
Jednak na wiele lat porzuciłam szydełko.. Dla nauki, rodziny i haftu..
Odkurzyłam je dopiero po latach... Szydełkowanie bardzo mnie relaksuje

2. Kiedy przestało Ci wystarczać odtwarzanie pomysłów i zaczęłaś tworzyć własne wzory?
Z pierwszym wzorem amigrumi wpadła moja kuzynka, która nie miała pojęcia, jak się szydełkuje ale zakochała się w Kangurzycy od Lalylala i musiała ją mieć.
Spróbowałam i wyszło nie najgorzej . Wtedy jeszcze nie wiedziałam, ze amigurumi jest takie uzależniające... Kolejne wzory jakie kupiłam były od polskiej projektantki Teddies with love.. Na początku szydełkowałam zgodnie z opisami.. Ale dosyć szybko zaczęłam zmieniać, eksperymentować. Odtwarzanie tego samego kilka razy nudziło mnie... Poznałam zasady tworzenia ami i nie minęło pół roku gdy powstał mój pierwszy wzór. To był maleńki lew... A potem zaczęły pojawiać się nowe..



3. Kiedy pojawił się pomysł, żeby zacząć się dzielić wzorami? Kiedy stwierdziłaś, że można je sprzedawać?
Zaraz potem gdy powstał mój pierwszy wzór, wpadłam na pomysł, żeby wypróbować swoich sił i sprawdzić, czy się on spodoba. Założyłam konto na jednej z internetowych stron, która zajmuje się rękodziełem. Nie znałam wtedy żadnych grup na fb, nie wiedziałam, że powinny być testerki... Poszłam na żywioł... Nie było sukcesu, ale w pierwszym miesiącu sprzedałam 5 wzorów. Na pierwsze opinie czekałam z niecierpliwością.. Były pozytywne. To dodało mi skrzydeł.

4. Skąd bierzesz pomysły na nowe projekty? Jak wygląda proces samego wymyślania?
W poszukiwaniu inspiracji przeglądam rożne strony internetowe, katalogi z zabawkami. Na pomysł nowej zabawki można wpaść wszędzie. Np. w pasmanterii, gdy w ręce wpada mi jakiś nowy rodzaj czy kolor włoczki. Albo gdy dziecko meczy cie o jakąś zabawkę.. Dzieci to niewyczerpane źródło inspiracji.

5. Jak wygląda proces tworzenia wzoru? Jak długo trwa?
Najtrudniej jest zrobić pierwszy wzór. Wpaść na pomysł zabawki i na to jak ja zrobić... Robisz parę rzędów i prujesz... Kolejne kilka i znów prucie... Ale nie zawsze tak jest... Nie do końca potrafię przewidzieć efekt mojej pracy. Po głowie chodzi mi pomysł zrobienia baleriny, a wychodzi mi amazonka.. Wtedy idę za ciosem i porzucam pierwotny plan.. Gdy się sięga po szydełko, nie można być na 100 procent pewnym, co kryje w sobie kłębek włoczki ;) Wzór czasem od razu zapisuje na komputerze, a czasem na setkach małych karteczek, które gdy kończę są tak pomazane, że innej osobie trudno byłoby się połapać, co i jak robić... Tak powstaje prototyp. Jeśli efekt mnie zadowala powstaje kolejna lalka, tym razem taka która posłuży mi do wzoru…

Wzór... Stworzyć go wcale nie jest prosto. Szczególnie najtrudniejszy jest ten pierwszy.. Trzeba wybrać rodzaj czcionki, sposób opisywania, taki, żeby był jak najbardziej czytelny, przejrzysty i bez problemu można było go odtworzyć. To jest najtrudniejsze. Lubie proste instrukcje, bez skomplikowanych, długich zapisowa... Wzór oprócz opisu i tłumaczenia skrótów, musi zawierać dobrej jakości zdjęcia. Tak, żeby było widać, jak powstają poszczególne elementy. Na końcu pokazuje instrukcję, jak pozszywać i „wykończyć”zabawkę. Ile czasu to zajmuje trudno określić... Mi zajmuje to minimum 2-3 tygodnie i to nie z doskoku, ale po kilka godzin dziennie... Są tez takie, które robi się ponad miesiąc. Czasem porzucam pomysł zrobienia wzoru. Bo już mam ochotę na coś nowego. Wtedy wygrywa szydełkowanie, a nie godziny z aparatem fotograficznym i przy komputerze.

Zdjęcia to kolejny nieodzowny element wzoru. Zajmują bardzo dużo czasu. Robię ich cale mnóstwo.. Potem przeglądam i okazuje się, ze żadne nie jest zadowalające, wiec znów robię kolejne.. Mój ostatni wzór zawiera 108 zdjęć, co wiąże się z tym, ze zrobiłam ich zapewne około 600... hihihi... Sporo.. Potem te zdjęcia trzeba powybierać, odpowiednio obrobić, dodać znak wodny i umieścić w instrukcji. Zostaje jeszcze tylko rejestracja wzoru pod katem praw autorskich i wrzucam go na stronę mojego sklepu.

6. Ile osób zazwyczaj testuje wzór? Jak długo trwa testowanie?
Nie mam testerek. Sama testuje wzór, gdy robię instrukcje. No.. Tak w zasadzie to mam testera i krytyka w jednym, czyli mojego męża. To on pierwszy przegląda wzór. Sprawdza, czy nie pomyliłam się w numeracji rzędów. Czy dobrze wyglądają zdjęcia.. Podaje swoje uwagi.. Do których zazwyczaj się stosuję . Zdarza się tak, że mimo wszystko jakiś chochlik się pojawi, wtedy informują mnie o tym klientki, a ja staram się od razu naprawić błąd i odwdzięczyć się jakim gratisem

7. Ile czasu zajmuje Ci przygotowanie wzoru do publikacji – obróbka graficzna, zdjęcia, edycja tekstu?
Tak jak pisałam wyżej... Trzymam się jednego rodzaju zapisu.. Zawsze ta sama czcionka. Ten sam styl pisania. Potem godziny... dni... tygodnie... i wzór gotowy
8.Obiektywnie: czy uważasz, że ceny wzorów dostępnych na ravelry są odpowiednie?
Myślę, że każdy autor indywidualnie podchodzi do swojej pracy i wyceny własnych wzorów.
Dla jednych będą one zbyt drogie, dla innych tanie. Trzeba pamiętać, że to strony o międzynarodowym zasięgu i inaczej do ceny wzoru podchodzi młoda, pracująca i dobrze zarabiająca dziewczyna, a inaczej kobieta na zasiłku.

9. Co sądzisz o kradzieży wzorów – gdy ktoś w sposób legalny nabywa Twoją pracę i udostępnia ją za darmo innym?
To trudny i bolesny temat dla każdego autora. Takiej osobie wydaje się, ze nic złego nie robi, dzieli się tylko wzorem. Dostaję sporo wiadomości od swoich klientek. Zdjęcie mojej zabawki i napis „kto podzieli się ze mną wzorem” albo „Zobaczcie co znalazłam za darmo. Kto chce?”...
Wystarczy zrobić taki wpis, a natychmiast pojawia się setki lajkow i próśb...
Taka osoba nie myśli lub nie ma świadomości, że to czyjaś własność. Że kupując wzór nie nabywa prawa do swobody w jego dysponowaniu. Często dla autora wzoru jego sprzedaż to jedyne źródło dochodu. Praca, która jest też pasja.
Osoby, które mają takie same pasje, jak Ty zwyczajnie Cię okradają... To przykre... Druga ciemna strona księżyca... Chociaż proporcje są inne.. Na 5 sprzedanych wzorów 100 jest spiratowane..
Znam wiele autorek z całego świata, które maja ten sam problem. Mamy własną grupę, w której informujemy się o tym, gdzie i kiedy wypływa nasz wzór... A że wypłyną i znajda się w nielegalnym obrocie, to pewne...

Włoczki, wypełniacze, szydełka kupuje się, a wzory... To już różnie..
A tak naprawdę to dużo większą krzywdę robi się autorowi z „dzielenia się jego pracą” niż z kradzieży szydełka lub włoczki dla ich producentów.. Właśnie... nawet samo nazewnictwo.. „Dzielenie się wzorem...” Funkcjonuje w naszej świadomości... „Podzielić się” – jest wyraz o zabarwieniu pozytywnym. Kradzież już nie...
Wiele nerwów i wojen prowadziłam z takimi osobami... i wiele przykrych slow usłyszałam na swój temat i na temat mojej pracy..
Np. że powinnam się cieszyć, że ktoś w ogóle chce robić zabawki wg moich projektów. Powinnam się czuć zaszczycona, a nie oczekiwać zapłaty. Że w moich wzorach nie ma znów nic takiego nadzwyczajnego...

Czasem, gdy mam dola.., Rzucam to.., Płaczę, nie śpię po nocach... Mam dość... Dość walki.. Myślę wtedy po co mi to?... Ale nie da się wygrać z własną naturą... Kocham to co robię... To część mnie... Moja dusza... Moja pasja... Moja miłość... Robię wzory dla tych, co też to kochają. Kupują wzór, bo mają świadomość tego, ile potrzeba pracy, żeby powstał Potem dostaje od moich klientek zdjęcia... Zdjęcia uśmiechniętych dzieciaków przytulających zabawkę, którą dostały od mamy, babci lub cioci...
Zabawkę, która jest wyjątkowa… jedyna w swoim rodzaju, bo stworzona z pasji i miłości. Nie ma większej satysfakcji.
Pamiętajcie, że podzielić można się tylko własną, nie cudza praca

Dziękuję bardzo Monice, że chciała się z nami podzielić swoimi przemyśleniami.
Zachęcam do zapoznania się z wcześniejszymi wywiadami: KLIK

4 komentarze:

  1. Fajnie, że znalazł się też wywiad z kimś, kto pisze wzory na zabawki :) Są śliczne!
    Natomiast ostatnie pytanie... To chyba najmniej zdystansowana wypowiedź i w pełni ją rozumiem. A prace Moniki niejednokrotnie już podziwiałam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z pewnością się ucieszysz, że pojawią się jeszcze inne dziewczyny robiące zabawki ;)

      Usuń