DKN#11 - wywiad z Kamilą z OtuLove - Wszystkomający blog szydełkowy

czwartek, 6 kwietnia 2017

DKN#11 - wywiad z Kamilą z OtuLove


Dzisiaj zapraszam Was na spotkanie z Kamilą z OtuLove. Już sama nie pamiętam, jak do niej trafiłam, ale obstawiam, że po raz kolejny to sprawka akcji Maknety - Wspólne czytanie i dzierganie. 

Kamila jest na początku swojej projektowej kariery (popraw mnie jeśli się mylę...), ale tym bardziej warto poznać jej spojrzenie na sprawę udostępniania bezprawnie wzorów. A właśnie! Jeśli chcecie wzór na cudną chustę jej autorstwa, koniecznie zapiszcie się na  newsletter OtuLove! 
Kamila na swoim blogu, oprócz prezentacji udziergów, dzieli się również trochę swoim życiem prywatnym, postanowieniami i planami. Ale także udziela wielu rad, jak chociażby, w jaki sposób się poruszać po Ravelry. Podobnie, jak wiele z nas, marzy, aby móc się utrzymywać ze swojej pasji i mocno trzymam kciuki, żeby to marzenie stało się rzeczywistością.
A teraz już, zapraszam Was do czytania :)

Wszystkie zdjęcia we wpisie należą do Kamili Wojciechowskiej.

1. Jak długo dziergasz? Od czego się zaczęło?
Dziergam od wczesnego dzieciństwa - podpatrywałam babcię. Najpierw była nieudana próba zaprzyjaźnienia się z szydełkiem, a potem z drutami – tu pełen sukces. Już jako kilkuletnia dziewczynka próbowałam robić coś sensownego, choć sens często ujawniał się dopiero po skończeniu pracy (np. czapka dla lalki powstała, gdy nie umiejąc zamykać oczek, po prostu przeciągnęłam przez nie nitkę). Odkrywanie ściegów, tajniki konstrukcji - tego uczyłam się metodą prób i błędów. Kiedy przyszły zajęcia ZP-T, robiłam już na tyle pewnie, że nie musiałam nawet patrzeć. Pomagałam koleżankom.
Więcej o swoich początkach napisałam tutaj http://otulove.pl/2017/03/sie-zaczelo-drutach-dziecka.html



2. Kiedy przestało Ci wystarczać odtwarzanie pomysłów i zaczęłaś tworzyć własne wzory?
U mnie to było trochę w innej kolejności – ja najpierw wymyślałam sama - mieszałam oczka prawe, lewe w różnych układach, sama „wymyśliłam” warkocze. Sama wykombinowałam jak zrobić okrągły dekolt czy główki rękawów, bo model który pokazała mi babcia - łódka i proste rękawy mi się strasznie nie podobał. Ponieważ nie cierpiałam zszywania przez co sweter albo lądował na dnie szafy w kawałkach, albo efekt tego szycia psuł cały efekt i lądował w szafie w całości, wymyśliłam jak wyrabiać rękawy od główki. Ponieważ nie umiałam ocenić, czy ilość włóczki jest wystarczająca wpadłam na pomysł robienia od góry, potem bezszwowo. Ponieważ okropnie mnie nudziła monotonia, prawie każdy sweter miał jakieś „bajery”.
Pierwszy wzór odkryłam w zagranicznej gazecie, które przysyłała nam ciocia po kilku latach eksperymentów, ale opis niestety był w innym języku. Był też dołączony schemat, z którego próbowałam korzystać nie znając ani nazw oczek, ani tym bardziej opisu symboli. W sumie odrabiałam ze zdjęcia, próbując dopasować to, co mi wychodziło, do schematu. Potem pojawiły się też gazetki po polsku np. Sandra, z których nie wychodziło mi dosłownie nic (do dziś nie wiem, kto przeliczał te opisy). Coś tam podpatrywałam, jakiś ścieg, motyw i dalej robiłam po swojemu.
Przełom pojawił się dopiero, gdy odkryłam Ravelry i inne strony robótkowe. Wielu rzeczy zwyczajnie nie potrafiłam odtworzyć. Wtedy po raz pierwszy sięgnęłam po gotowe wzory. Bezpłatne – bo w czasach studenckich kilka dolców, to był majątek. Mimo to, bardzo rzadko korzystałam z nich w całości. Wybierałam to, co mnie interesowało, a resztę … wiadomo.
Tak szczerze mówiąc, to po raz pierwszy zrobiłam coś od początku do końca dopiero wtedy, kiedy testowałam wzór. I dopiero wtedy zauważyłam jakim to jest dobrodziejstwem, że nie trzeba się martwić gdzie dodać, odjąć i nawet jeśli wydaje mi się, że nie będzie to dobrze wyglądać, to ładnie się wszystko układa. Po kilkunastu latach!!!



3. Kiedy pojawił się pomysł, żeby zacząć się dzielić wzorami? Kiedy stwierdziłaś, że można je sprzedawać?
Pomysł, żeby się dzielić miałam już dawno – problemem było to, że ani nie za bardzo wiedziałam jak się za to zabrać, ani też specjalnie mi się nie chciało. Miałam mało czasu wolnego, więc wolałam sobie podziergać. Choć nie raz zdarzyło się, że objaśniałam znajomym i nieznajomym, jak daną rzecz zrobiłam. Żeby jednak to zrobić tak na poważnie – napisać i opublikować wzór?
Nie… o tym nie myślałam.
Po pierwszym teście, kiedy dowiedziałam się, że autorka wzoru dzierga dopiero chwilę, a wzór to jej bodajże drugi w życiu i to taki skomplikowany, pomyślałam – kurczę – to może ja tez spróbuję?
A że akurat robiłam ponczosweter (http://otulove.pl/2016/01/ponczosweter-bez-swetra-2.html ), to spisywałam wszystko w trakcie pracy. Wzór jest praktycznie gotowy – ale światła dziennego do dziś nie ujrzał.
Kamieniem milowym była zabawa – wyzwanie, organizowana przez przesympatyczną projektantkę Arohaknits, w odkrywanie swojej kreatywności. 5 dni i 5 zadań, a efektem był szkic wzoru.
Nie taki diabeł straszny, pomyślałam.

Kropką nad i było to, że w tej zabawie wygrałam jej kurs projektowania wzorów.
No to spróbowałam – mam dopiero kilka wzorów na koncie – większość jest prosta i dostępna bezpłatnie, bo traktuję je jako wprawkę, rozpoznanie czy się spodobają, czy mi się nie znudzi ich tworzenie. Wszystkie mają dobre opinie, więc kto wie…
Mój pierwszy wzór – na chustę – jest prezentem powitalnym przy zapisie do listy czytelników. http://tiny.pl/gf6zs


4. Skąd bierzesz pomysły na nowe projekty? Jak wygląda proces samego wymyślania?
Pomysłów mam mnóstwo. Skąd się biorą? Tak jak na samym początku – gdzieś zobaczę fajny ścieg, innego razu zauważę fajny kształt, połączenie kolorów.
Największą kopalnią inspiracji jest dla mnie Pinterest (tu mój profil http://pinterest.com//wojkam5 ) – mam tam tablice ze ściegami, z ciekawymi pomysłami.
Kiedy coś konkretnego mi wpadnie do głowy, zapisuję sobie w zeszycie, jak ma wyglądać, jakie nitki ściegi itp. Problem w tym, że pomysł to chwila, a realizacja… to już inna kwestia.

Lubię tez czerpać z doświadczenia innych – np. podoba mi się konstrukcja chusty od jednej projektantki, inna miała fajny pomysł na połączenie różnych technik, a w koszyku mam piękną włóczkę, która by świetnie wyglądała w danym ściegu. Robię więc podobny kształt, dobieram swoje ściegi i mieszam kolory.
Bo patrząc na moje prace, nietrudno zgadnąć że mieszanie kolorów to to, co lubię najbardziej

To pierwsza część wywiadu, na kolejną zapraszam już jutro :)

P.S. Hasłem całej akcji powinno być: "Trochę się rozpisałam"^^. Ale to bardzo dobrze! :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz